Faktorowicz, Patek, Drzewiecki i przeciętniacy

2 dni temu
Tematów jest dzisiaj wiele, a felieton nie pozwala się rozwinąć. Będzie więc po łebkach. Zaczynam od piłki nożnej, bo jest okoliczność w postaci mistrzostw Europy UEFA. W poprzednim felietonie poświęciłem sporo miejsca naszym – za przeproszeniem – orłom. Jest takie przysłowie, iż jak się urodziłeś wroną, to nie masz prawa umrzeć jako orzeł. Pasuje ono jak ulał do naszych piłkarzy, którzy od lat przynoszą nam niezmiennie zawód, a często wstyd. Reprezentacje, które stosunkowo niedawno były dla naszych przysłowiowym chłopcem do bicia, walczą dzisiaj jak równy z równym z najlepszymi i wygrywają. Dodam – małe państwa, dużo mniejsze od Polski. Szwajcaria wyszła z mocnej grupy z pozycji wicelidera i w 1/8 odesłała do domu Włochów. Cud uratował dumną Anglię przed porażką ze Słowakami. Anglicy nie dali rady reprezentacji małej Słowenii remisując bezbramkowo, a Portugalia zdołała pokonać Słoweńców dopiero po rzutach karnych. Gruzja wyszła z grupy pokonując Portugalię i przez pierwszą połowę meczu w 1/8 finałów toczyła równą walkę z kandydatem na mistrza Europy, reprezentacją Hiszpanii. Z kolei Austria pogoniła w grupie Polaków, a następnie rozprawiła się z faworyzowaną Holandią. Piłkarska Europa pędzi naprzód, a my ciągle biadolimy, spekulujemy, eksperymentujemy, obiecujemy i… gówno z tego wychodzi.
Idź do oryginalnego materiału