Farmus: Lato chyli się ku zmierzchu, a mnie go szkoda, bo…

goniec.net 4 dni temu

To iż było bardzo sucho i gorąco nie tylko u nas w Ontario, ale i w całej Kanadzie to wiadomo. Biliśmy rekord za rekordem, oczywiście od czasów, które takie dane mierzono. Tego jak było kiedyś nie bardzo wiemy, choć coraz lepiej poznajemy cykle oziębienia i ocieplenia po wielkości słojów drzewnych, osiadłych iłów wodnych, struktury gleby i różnych innych naukowych pomiarów.

W niedawno czytanej książce o historii Francji od czasów zamierzchłych co kilka wieków pojawia się ocieplenie i oziębienie, które dość znacząco wpływają na gospodarkę przez wieki głównie opartego na rolnictwie. Podobnie było w Polsce.
Jeszcze za moich czasów uniwersyteckich, opowiadano nam o Złotym Wieku Polski, który przypada na przełom XV i XVI wieku, aż do początków XVII wieku i panowania ostatnich Jagiellonów, Zygmunta I Starego i Zygmunta II Augusta. W okresie tym Rzeczpospolita Obojga Narodów była znaczącym ośrodkiem europejskiego renesansu. Wzdłuż Wisły kwitł handel zbożem. Wszystkim się dobrze powodziło. Tak dobrze, iż choćby chłopskie dzieci studiowały na Akademii Krakowskiej (notabene moja alma mater już jako Uniwersytet Jagielloński). I potem nastąpiło załamanie gospodarcze. Co się stało? Wtedy mówiono nam, iż nie do końca wiadomo. w tej chwili wiemy, iż było to oziębienie klimatu, które spowodowało klęskę. Znacznie zmniejszyły się zbiory zbóż, ale i wyroby win. Winorośla przestały produkować dostatecznie dużo winogron. W Kanadzie mamy podobne zjawisko, w Prince Edward County (nad jeziorem Ontario na wschód od Toronto) dopiero od niedawna ponownie z sukcesem powstają winiarnie, które kiedyś tam były, ale potem zrobiło się na winogrona za zimno.
Nie chcę tutaj głosić żadnych teorii klimatycznych, chcę tylko jeszcze raz podkreślić, iż zmiany klimatu na planecie Ziemi są ciągłe. Dinozaury żyły w klimacie gorącym, wyginęły z powodu oziębienia. Nasze piękne ontaryjskie jeziora są pozostałością zmarzliny, zresztę tej samej, która ukształtowała pojezierza polskie. Pocieszam się? Tak, jak najbardziej. Także wiem, iż choćbyśmy nie wiem jak eliminowali emisję dwutlenku węgla, to nie zrównoważymy jego wytwarzanie w tak ludnych państwach jak Chiny, Indii, czy w bardzo ludnych państwach Afryki.
Ach, i jeszcze jedno, kiedyś w przepowiadaniu ‘pogody przez górali’, mówiło się taka zima, jakie lato. Czyli jak lato było marne, to i zima łagodna. jeżeli to przysłowie jest prawdą, to możemy po obecnym lecie spodziewać się bardzo srogiej zimy.
A na naszym politycznym rynku? To samo w innym rozdaniu. Tak jak kiedyś naszym losem rozgrywano w Teheranie, Jałcie i Poczdamie, tak teraz naszym losem poprzez ruchy na szachownicy wojny w Ukrainie kierują inni możni. O tym co przyniosło spotkanie na Alasce Trumpa z Putinem dowiemy się wtedy, kiedy te dokumenty zostaną odtajnione. Na razie wojna trwa. Na razie wiemy, iż Trump zbiera kraje chętne, i zaprasza je do siebie do Waszyngtonu. Po raz wtóry prezydent Żeleński udał się do Białego Domu na spotkanie z prezydentem Trumpem. Żeleński choćby się specjalnie ubrał. Nie, nie w garnitur, ale w jakiś zaprojektowany specjalnie dla niego garnitur założony na czarną koszulę z kołnierzykiem. Nie rozumiałam tej krytyki Żeleńskiego za ubiór w poprzednim wystąpieniu z Trumpem. Widocznie mylnie (ach, znowu się pomyliłam) zakładałam, iż to nie szata zdobi człowieka. No cóż, widocznie zdobi. Tym razem panowie prezydenci mile się uśmiechali do siebie. Ale tak naprawdę kilka z tego wyszło, przynajmniej na razie dla nas. Bo znowu, jeżeli dożyjemy to dowiemy się wtedy, kiedy dokumenty zostaną odtajnione. Tak jak te w archiwach brytyjskich dotyczące zabójstwa generała Władysława Sikorskiego w upozorowanym wypadku samolotowym na Gibraltarze. Do dzisiaj nie ma dowodów kto za tym stał, choć wszyscy się domyślamy.
Na to spotkanie państw przyjaznych Ukrainie pojechał prezydent Nawrocki, choć chciał (czy choćby chcieli) inni. Ale tymi innymi to już się chyba wszyscy, nie tylko w Polsce, zmęczyli. Jest takie zjawisko jak zmęczenie politykiem, kiedy już nie można na niego patrzeć. Tak mieliśmy z poprzednim premierem Kanady Justinem Trudeau, tak zaczynamy mieć i z obecnym premierem Markiem Carney. To akurat mnie bardzo dziwi, bo przecież reprezentuje on tę samą lewacką linię liberałów, ciągłych ofiar, i nieustających lewaków. To co mnie dziwi to jak Kanadyjczycy łatwo dali się nabrać, iż z tej samej partii wyjdzie inna jakość. Niewątpliwie premier Carney zjednał sobie wyborców pięknymi przemowami, wypowiadanymi głębokim głosem i wolą walki i pokonania cłami prezydenta Trumpa. Taki dziwnie nietrafiony kanadyjski odwet. Ale przecież, szczególnie on, prezes banku Kanady, i Anglii, wiedział, iż niemożliwe jest pokonanie gospodarki ponad 10 krotnie większej, szczególnie słabą gospodarką kanadyjską. W tym choćby zastawianie się królem (też słabym) nie pomoże. I co? Efekt jest taki, iż Carney po cichu się ze swoich buńczucznych zapowiedzi walki wycofuje, cofając cła odwetowe na towary importowane ze Stanów. Niech żyje bourbon, kto lubi, to znów może nabyć w sklepach LCBO. Tym razem jest bez fanfar, tym razem choćby premier Carney nie bardzo się z tego tłumaczy. No cóż uprzejmi i grzeczni Kanadyjczycy uwierzą, iż tak musi być. To taki następny polityczny zjazd w dół. Niestety wszystkich nas to ciągnie ze sobą, przede wszystkim gospodarczo.
Ach, a pani major Toronto Oliwia Chow zaczyna nas straszyć brakiem pieniędzy na nowoprzybyłych proszących o azyl. Zwala to na rząd federalny, ale rząd federalny (pod rządami tego wspomnianego wyżej premiera Marka Carney) jest zajęty szukaniem obiecanych oszczędności w budżecie.
A ja pytam, kto pomyśli (i wykłóci się) o naszych, już Kanadyjczyków? Nasze kolejki do lekarzy, szczególnie specjalistów się nie zmniejszają, pieniędzy na wszystko brak.
Odpowiedzmy więc sobie na pytanie wprost: kto w tym wszystkim jest ważniejszy i na co i na kogo wydawać pieniądze, których jest coraz mniej? I będzie jeszcze mniej, więc musimy te zmniejszone fundusze wydawać odpowiedzialnie, szczególnie w stosunku do tych, którzy na ten fundusz łożą z obciążeń podatkowych. Na całe szczęście dla Kanady w prowincji Edmonton w wyborach uzupełniających w okręgu Battle River-Crowfoot wygrał Pierre Poilievre przywódca konserwatystów. Po jego zmanipulowanej przegranej w ostatnich wyborach federalnych w okręgu Ottawa Carleton, tym razem wygrał wynikiem 80%. Zastąpił kandydata liberalnego, który otrzymał zaledwie 4% głosów. Z reguły politycy nie dostają drugiej szansu, chyba iż sobie ją wypracują. A Pierre Poilievre sobie na tę wygraną zapracował – i to jest nasza nadzieja. Niestety następne wybory federalne dopiero w roku 2029. Chyba, iż rząd upadnie. Obecny rząd Marka Carney potrzebuje kilku głosów (2-3?) żeby rządzić, więc wszystko może się zdarzyć. Także w Kanadzie.
Alicja Farmus,
Toronto, 22 sierpnia, 2025
Idź do oryginalnego materiału