
Rozmowa z FILIPEM PUTEM, kapitanem PGE Startu Lublin
KOSZYKÓWKA. ORLEN BASKET LIGA
– Po meczu w Krośnie chyba spadł kamień z serca?
– Zdecydowanie, bo mieliśmy zły początek sezonu. Znaczy może nie początek, bo wygraliśmy Superpuchar Polski, co jest bardzo fajnym i cennym trofeum, ale mieliśmy zły start ligi. Przyjechaliśmy na drugi mecz, również wyjazdowy. Widzieliśmy, iż nie będzie łatwo. Na szczęście udało się wygrać, ale dalej musimy się skupić na naszej grze, bo dalej potrzebujemy więcej czasu, więcej treningów, żeby to wszystko poprawić. Ale bardzo cieszy zwycięzca w takim kluczowym momencie. Wybroniliśmy kilka akcji, trafiliśmy ważne rzuty i wychodzimy wygrani z krosna.
– Mecz emocjonujący od początku do końca, ale poziom pozostawia wiele do życzenia, strat z obu stron było co niemiara…
– Dokładnie, nie był to najlepszy mecz, mimo wyniku na styku, ale to też jest początek ligi. Jednak wszyscy się docieramy. My też wymieniliśmy wszystkich zawodników zagranicznych, więc na nowo się uczymy systemu gry. Drużyna z Krosna jest beniaminkiem, także też pewnie potrzebuje trochę więcej czasu, żeby zacząć wygrywać spotkania. Pewnie będą wygrywać, życzę im jak najlepiej. A my robimy dalej swoją robotę i skupiamy się na każdym kolejnym rywalu.

– W końcówce meczu wróciliście z dalekiej podróży, bo można powiedzieć, iż to rywale mieli „piłkę meczową” ale stracili ją…
– Dokładnie, dlatego gratulacje, to jest ten pozytyw z trzeciego meczu, iż musieliśmy wybronić kilka ważnych akcji i daliśmy sobie z tym radę. Więc jakieś pozytywy też z tego meczu na takiej zasadzie możemy wynieść.
PRZECZYTAJ TEŻ: Lider asyst wraca do Polski – Maurice Watson nowym rozgrywającym Miasta Szkła Krosno
– w okresie 2018/2019 reprezentował pan barwy Miasta Szkła Krosno. Pewnie jakiś sentyment pozostał?
– Tak jak najbardziej. Bardzo lubię tą halę. To był sezon, w którym spadliśmy z ekstraklasy, więc pod tym względem ciężko to wspomnieć dobrze, aczkolwiek każdy sezon czegoś uczy, a tamten dla mnie na pewno zapoczątkował coś wielkiego. Poczułem grę na dole tabeli, później poczułem grę w topy tabeli, no i w finałach. Każde doświadczenie jest cenne i nic, tylko krok po kroku dalej grać dobrze. A tak jak powiedziałem, ten sentyment też na pewno jest przez to z ludźmi, których tu spotkałem, dalej utrzymuję przyjacielskie stosunki. Zwłaszcza z polskimi zawodnikami z tamtego sezonu. Także nic, tylko się cieszyć i grać dalej.
– W PGE Stracie było sporo zmian. Z zespołu, który w ub. sezonie zdobył wicemistrzostwo Polski zostało tylko czterech graczy, tak więc potrzeba czasu, żeby na nowo wszystko poukładać…
– Zgadza się. Jak już na początku napomknąłem, iż potrzeba bardzo dużo czasu. Trener ten sam, system ten sam, ale są nowi zawodnicy, którzy odgrywają najważniejsze role. Nie ma się co oszukiwać, iż to oni muszą się dostosować troszeczkę do tego systemu. Cieszę na pewno wygrana, styl mniej, ale zwycięstwo jest najważniejsze.
PRZECZYTAJ TEŻ: Żal straconej szansy. Krośnianie krok od niespodzianki (zdjęcia, wideo)
