Koszykarze Enea ABRAMCZYK Astorii przegrali drugi mecz półfinałowej rywalizacji z Muszynianka Sokołem Łańcut. Teraz muszą dwa razy wygrać na wyjeździe, jeżeli chcą przedłużyć swoje szanse na awans do finału.
Niedzielny mecz miał zdecydowanie inny przebieg niż sobotni. Wystarczy powiedzieć, iż po I połowie bydgoszczanie prowadzili aż 28:7, a do przerwy – 45:27. Nic wówczas nie zwiastowało dramatycznej końcówki spotkania. Tymczasem w trzeciej kwarcie rywale odrobili praktycznie całość strat, a na początku czwartej odsłony objęli prowadzenie.
Gdy Patryk Kędel trafił za trzy na siedem minut przed końcem, Sokół prowadził już ośmioma punktami. W całym meczu były zawodnik Asty zdobył aż 28 punktów.
W końcówce podopieczni trenera Grzegorza Skiby trochę nadgonili, ale nie odmienili losów spotkania. Ostatecznie goście z Łańcuta wygrali 75:73, choć w połowie meczu wydawało, iż bydgoszczanie nie mają prawa przegrać.
3 i ewentualnie 4 maja odbędą się mecze w Łańcucie. Asta musi wygrać oba, aby przedłużyć rywalizację i w piątym meczu w Bydgoszczy wywalczyć awans do finału. Sytuacja bydgoszczan wydaje się więc bardzo trudna.
ENEA ABRAMCZYK ASTORIA BYDGOSZCZ – MUSZYNIANKA SOKÓŁ ŁAŃCUT 73:75 ( 28:7, 17:20, 12:28, 16:20)
Enea ABRAMCZYK Astoria: Kimbrough 15 (9 zb.), Andrzejewski 13, Kiwilsza 11, Wilk 4, Chyliński 3 oraz Kamiński 11, Dzierżak 6, Wińkowski 5, Siewruk 5.