French Open to w tej chwili jedyny z czterech turniejów wielkoszlemowych, przy którym pracują sędziowie liniowi. W pozostałych – Australian Open, Wimbledonie i US Open – aut jest wywoływany na podstawie systemu elektronicznego. Zdania tenisistów na ten temat są podzielone.
Były lider światowego rankingu i rekordowy, 24-krotny zwycięzca wielkoszlemowy Novak Djokovic uważa, iż organizatorzy French Open popełniają błąd, rezygnując z systemu elektronicznego, stosowanego w większości dużych turniejów tenisowych.
„Nie chcesz zawierzać wszystkiego technologii, prawda? jeżeli jednak miałbym wybierać, to bardziej skłaniałbym się ku… technologii. Jest po prostu dokładniejsza, oszczędza czas i dzięki niej jest mniej ludzi na korcie” — przyznał 38-letni Serb, który został zdyskwalifikowany w czwartej rundzie US Open w 2020 roku za przypadkowe uderzenie piłką sędzi liniowej. Do incydentu doszło po jednej z nieudanych dla niego wymian, gdy schodząc z kortu z frustracji uderzył piłką za siebie, a ona trafiła panią arbiter w głowę.
Poglądy Djokovica podzielają inni tenisiści. Między innymi 21-letnia mistrzyni US Open z 2023 roku Coco Gauff. „Nie wiem, czy nie przemawia przeze mnie +generacja Z+, ale myślę, iż jeżeli mamy technologię, powinniśmy jej używać” – powiedziała Amerykanka.
„Sędziowie liniowi czasami +dają ciała+… Automat wywołujący auty prawdopodobnie będzie popełniał mniej błędów” – zgodził się jej rodak Tommy Paul.
Organizatorzy French Open jako jedyni stawiają jeszcze opór nowoczesnej technologii. W Australian Open sędziów liniowych nie ma od 2021 roku, a w US Open w zeszłym sezonie byli oni obecni jedynie na dwóch największych kortach, na pozostałych opierano się wyłącznie na elektronice. choćby najstarszy i najbardziej związany z tradycją turniej wielkoszlemowy – brytyjski Wimbledon – w tym roku rezygnuje z sędziów liniowych na rzecz systemu elektronicznego. Automatyczne wywoływanie autów pojawiło się również w tegorocznych edycjach imprez WTA i ATP na kortach ziemnych.
Gospodarze wielkoszlemowi nie muszą jednak podążać za wytycznymi włodarzy cyklu, mogą robić, co chcą. A Francuska Federacja Tenisowa (FFT) chce zachować czynnik ludzki.
„Jeśli zawodnicy nie będą jednomyślni, nie przyjdą do nas i nie powiedzą: +Nie będziemy grać, jeżeli nie będzie maszyny+, to myślę, iż mamy przed sobą świetlaną przyszłość, jeżeli chodzi o utrzymanie tego stylu sędziowania” — powiedział szef FFT Gilles Moretton, chwaląc jednocześnie wysoki poziom francuskich arbitrów.
Obecność sędziów liniowych z pewnością pomaga paryskiemu turniejowi zachować wyjątkowy klimat, który zawsze mu towarzyszył. Na nawierzchni ziemnej, jako jedynej, można bowiem zobaczyć ślad piłki, co powoduje, iż gdy zawodnicy proszą o weryfikację decyzji, główny arbiter schodzi ze swojego krzesła, by bliżej przyjrzeć się śladowi pozostawionemu na „cegle”.
„To właśnie sprawia, iż mączka jest wyjątkowa — zawsze możesz przyjrzeć się śladom… Oczywiście nie można zaprzeczyć, iż elektroniczne wywoływanie linii to przyszłość, a wszystko zmierza w kierunku sztucznej inteligencji, ale ja osobiście nie miałbym nic przeciwko grze na mączce z osądem człowieka, a nie robota” – przyznał Grek Stefanos Tsitsipas, finaliasta French Open z 2021 roku.
Sfrustrowani decyzjami sędziów tenisiści uciekają się jednak do najróżniejszych sposobów, by udowodnić swoją rację. W tym sezonie już dwóch zawodników skorzystało z… telefonów komórkowych, by zrobić zdjęcie pozostawionego na mączce śladu. Najpierw była to liderka światowego rankingu Białorusinka Aryna Sabalenka, a następnie trzeci na liście ATP Niemiec Alexander Zverev.
Historia dokumentowania śladów sięga jednak dalej – w 2013 roku podczas French Open zdjęcie zrobił Serhij Stachowski. Po jednej z akcji w ostatecznie przegranym przez niego meczu z Francuzem Richardem Gasquetem Ukrainiec odłożył rakietę i zrobił zdjęcie miejsca, w którym wylądowała piłka. Na późniejszej konferencji prasowej przyznał, że… nie zrobił tego po raz pierwszy. (PAP)