GieKSa przegrała na wyjeździe z liderem ekstraklasy 0:2. Bramki dla Kolejorza zdobyli Ishak oraz Gholizadeh.
W wyjściowej jedenastce GieKSy nastąpiła jedna zmiana względem ostatniego, zwyciąskiego spotkania z Cracovią. Za kontuzjowanego Adama Zrel’áka na murawie pojawił się Sebastian Bergier. W szerokiej kadrze znaleźli się także Aleksander Komor oraz Jakub Arak, którzy w ostatnich tygodniach wracali do pełni sił po urazach. W składzie Lecha wystąpili zaś dobrze znani ma Bukowej Bartosz Mrozek oraz Antoni Kozubal. Ten pierwszy był jednym z architektów awansu GieKSy do 1 ligi, a ten drugi w ubiegłym sezonie awansował z Trójkolorowymi do ekstraklasy.
Spotkanie zaczęło się źle dla katowiczan, którzy stracili gola już w trzeciej minucie. Obrońcy w polu karnym zostawili osamotnionego Ishaka, a ten nie miał problemów ze skierowaniem futbolówki do siatki. W 5 min. sędzia podyktował rzut wolny dla Trójkolorowych z okolic 20 metra, ale Mak trafił w mur zawodników Lecha. Kolejne minuty to ataki gospodarzy, ale Kudła poradził sobie ze strzałami Ishaka i Sousy. W 17 min. wielu miejscowych kibiców skoczyło już z euforii do góry po uderzeniu głową Golizadeha, ale zawodnik Kolejorza z bliskiej odległości uderzył obok bramki. Na kolejną niebezpieczną sytuację, ponownie ze strony poznaniaków, trzeba było czekać do 30 min., kiedy Kudła odbił nogą uderzenie Sousy z ostrego kąta. W 38 min. Sousa wypatrzył w polu karnym Walemarka, ale uderzenie Szweda zatrzymało się na krótkim słupku. W 44 min. ambitnie grający katowiczanie w końcu także byli blisko bramki. Mrozek wypiąstkował piłkę po dośrodkowaniu Wasielewskiego, dopadł do niej Kowalczyk, ale jego strzał został zablokowany przez jednego z obrońców.
W drugiej odsłonie na boisku nie zobaczyliśmy już Kowalczyka, którego zastąpił Sebastian Milewski. Ta połowa także mogła się zacząć fatalnie dla GKS-u, bo w 50 min. arbiter podyktował rzut karny po faulu Błąda, ale Ishak trafił w słupek. Chwilę później znów było blisko gola, ale tym razem świetną paradą po główce Ishaka popisał się Kudła. W 57 min. w końcu jednak długo wisząca w powietrzu bramka padła, a jej strzelcem został Golizadeh. W 64 min. ładną akcją popisał się Walemark, ale jego techniczny strzał minimalnie minął słupek. W 68 min. po kolejnej kontrze sam przed Kudłą znalazł się Ishak, ale katowicki golkiper popisał się kolejną udaną interwencją. Kilkadziesiąt sekund później spotkanie na kilka minut musiało zostać przerwane, bo fanatycy Lecha najpierw sztucznymi ogniami, a potem racami zadymili cały stadion. Po wznowieniu gry zawodnikom obu dryżun nie udało zdobyć się żadnej bramki. Ostatecznie gospodarze wygrali 2:0.
W najbliższą sobotę podopiecznych trenera Rafała Góraka czeka istotny sprawdzian. Katowiczanie na własnym stadionie podejmować będą rozczarowującą w tym sezonie Lechię Gdańsk. Zwycięstwo w tym spotkaniu byłoby ważnym krokiem do utrzymania się w tym sezonie w szeregach ekstraklasowiczów.
Lech Poznań – GKS Katowice 2:0 (1:0)
Bramki: Ishak, Gholizadeh
Lech Poznań: Mrozek – Pereira (90. Hoffmann_, Salamon, Milić, Gurgul, Murarwski, Kozubal, Sousa (60. Jagiełło), Gholizadeh (60. Fiabema), Ishak (80. Szymczak), Walemark (80. Hotić).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Czerwiński, Jędrych, Klemenz, Galán (89. Kuusk) – Błąd (89. Marzec), Kowalczyk (46. Milewski), Repka, Mak (65. Bród) – Bergier (89. Arak).