GieKSa odwróciła wynik z Zagłębiem i awansowała na fotel wicelidera

1 tydzień temu

Jeszcze w połowie spotkania GieKSa przegrywała w Satelicie z Zagłębiem 0:2. Później katowiczanie wzięli się do roboty i ostatecznie wygrali 6:4.

W drużynie GieKSy zadebiutował pozyskany dzisiaj fiński obrońca Jimi Jalonen. Mecz nie rozpoczął się dobrze dla katowiczan, bo już w 5 min. Kieler skapitulował po strzale Krężołka. W 10 min. blisko wyrównania był Wronka, ale przegrał w sytuacji sam na sam ze Szczepkowskim. Do końca toczącej się w dość wolnym tempie tercji obie drużyny stworzyły jeszcze po kilka ciekawych okazji, ale górą w nich byli bramkarze i po 20 min. było jednobramkowe prowadzenie gości.

Druga odsłona była już znacznie ciekawsza. W 22 min. po błędzie obrońców Wronka podał krążek do Dupuy’a, który w sytuacji sam na sam został sfaulowany przez golkipera Zagłębia. Sędziowie podyktowali rzut karny, którego nie wykorzystał Sokay. Chwilę później spod niebieskiej na bramkę huknął Koponen, ale trafił w słupek. Choć katowiczanie przeważali, w 25 min. niespodziewanie to sosnowiczanie podwyższyli prowadzenie. Krężołek wypatrzył pod bramką niepilnowanego Djumicia, a ten nie miał problemów z pokonaniem Kielera. Trójkolorowi nie składali jednak broni. Groźne okazje mieli m.in. Kallionkieli i Magee, ale Szczepkowski bronił bezbłędnie. Wysiłki GKS-u przyniosły w końcu efekt w 30 min., kiedy po świetnym podaniu Wronki sam przed bramkarzem stanął Englund i precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę zdobył kontaktowego gola. W tym momencie kibice na lód rzucili kilkaset pluszaków, z okazji walentynkowego Teddy Bear Toss. Po wznowieniu gry GieKSa poszła za ciosem. W 12 min. ładnym zwodem obrońców rywala oszukał Mroczkowski, ale jego akcja zakończyła się na Szczepkowskim. Chwilę później ten sam zawodnik huknął na bramkę, ale minimalnie niecelnie. W 33 min. po karze dla Viikili gospodarze po raz pierwszy dzisiaj otrzymali szansę gry w przewadze i gwałtownie z niej skorzystali, po kolejnym trafieniu Englunda. Niesieni głośnym dopingiem kibiców Trójkolorowi przez cały czas przeważali, ale nie udało im się już zaskoczyć Szczepkowskiego. W końcówce, po karze dla Varttinena, przez dwie minuty w przewadze grali sosnowiczanie, ale obrona GieKSy nie dała im choćby założyć zamka i po dwóch tercjach był dwubramkowy remis.

Na początku trzeciej tercji podopieczni trenera Jacka Płachty w końcu wyszli na prowadzenie po bramce Salituro, który przeciął strzał Maciasia. Jeszcze w tej samej minucie sam przed bramkarzem gości stanął Magee i było juz 4:2 dla gospodarzy. W 45 min. blisko kolejnego gola był Kallionkieli, ale jego uderzenie z półobrotu trafiło w słupek. W 47 min. na ławkę kar powędrował Sirkia, co skończyło się piątą bramką dla katowiczan, autorstwa Dupuy’a. W 50 min. dali o sobie znać przyjezdni, a rozmiary porażki zmniejszył Viikila. Od tego momentu Zagłębie osiągnęło przewagę i w 55 min. kontaktowego gola zdobył Charvat. Do ostatniej syreny Trójkolorowi nie dali sobie jednak wydrzeć zwycięstwa, choć momentami pod bramką Kielera było bardzo gorąco, szczególnie w trakcie dwoch minut, kiedy na ławce kar siedział Englund. Dodatkowo w końcówce bramkę zdobył Pasiut i tym samym GieKSa pokonała Zagłębie 6:4. Dzięki temu, iż Unia straciła punkty z Toruniem, katowiczanie przed ostatnią kolejką awansowali na drugie miejsce w tabeli.

GKS Katowice – EC Będzin Zagłębie Sosnowiec 6:4 (0:1,2:1,4:2)

Bramki: Englund (2), Saliturd, Magee, Dupuy, Pasiut – Krężołek, Djumić (2), Viikila

GKS Katowice: Kieler (Murray) – Englund, Runesson, Wronka, Pasiut, Magee – Norberg, Verveda, Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen, Bepierszcz, Anderson, Kallionkieli – Maciaś, Jalonen, Hofman Jo., Salituro, Hofman Ja.. Trener: Jacek Płachta

EC Będzin Zagłębie Sosnowiec: Szczepkowski (Kaczkowski) – Charvat, Kotlorz, Djumić, Tyczyński, Krężołek – Naróg, Sozanski, Sirkia, Viikila, Korenchuk – Krawczyk, Saur, Sang Hoon, Sawicki, Szturc – Andreikiv, Sołtys, Butsenko, Bernacki.. Trener: Matias Lehtonen

Idź do oryginalnego materiału