GieKSa przegrywa z Tychami po fatalnej grze w osłabieniach

3 godzin temu

Hokeiści GieKSy w spotkaniu z GKS-em Tychy sześć razy grali w osłabieniu i stracili pięć bramek. Nie może więc dziwić, iż po raz drugi w tym sezonie okazali się gorsi w śląskich derbach, ulegając 4:5.

W spotkaniu z GKS-em Tychy z powodu urazów zabrakło kapitana Grzegorza Pasiuta, a także Dante Salituro i Mykhailo Kovalchuka. W barwach GieKSy zadebiutowało za to dwóch świeżo sprowadzonych Kanadyjczyków: Mroczkowski i Dupuy. I właśnie Ci zawodnicy już w pierwszej minucie przeprowadzili szybką dwójkową akcję zakończoną trafieniem do siatki tego drugiego. Niestety w kolejnych minutach katowiczanie złapali dwie kary, które zakończyły się golami Komorskiego I Kaskinena. Na domiar złego w 7 min. kontuzji nabawił się Sokay, który musiał zejść z lodu przy pomocy kolegów. Gospodarze tymi niepowodzeniami się jednak nie zrazili i w 11 min. Englund doprowadził do wyrównania strzałem z prawego bulika. W 15 min. w końcu to katowiczanie mieli możliwość gry w przewadze, ale choć zamknęli tyszan w ich tercji, nie potrafili zamienić żadnej z okazji na bramkę. W odpowiedzi po powrocie na lód Lehtonenena w sytuacji sam na sam z Murrayem znalazł się Hejlanko, ale golkiper GieKSy okazał się w tym pojedynku górą. Do ostatniej syreny rezultat nie uległ już zmianie i po 20 minutach był remis 2:2.

Początek drugiej odsłony to przewaga katowiczan. W 23 min. na ławkę kar powędrował Kallionkieli i tyszanie po raz trzeci wykorzystali grę w przewadze i objęli prowadzenie. Na odpowiedź podopiecznych trenera Jacka Płachty nie trzeba jednak było długo czekać, bo już w 27 min. Fucik wyciągał krążek z siatki po uderzeniu Bepierszcza. W 30 min. przed szansą na kolejną bramkę stanął Fraszko, ale w sytuacji sam na sam strzelił obok słupka. Choć obie drużyny stworzyły jeszcze po kilka groźnych okazji, żadnej nie udało się już zaskoczyć swojego rywala i po 40 minutach wciąż był remis, tym razem 3:3.

Na początku trzeciej części na ławce kar usiadł Varttinen i po raz czwarty GieKSa w osłabieniu straciła gola. W 45. to katowiczanie grali w przewadze po karze dla Ciury i kiedy tyski hokeista wracał już na lód wyrównującą bramkę zdobył Englund. Kolejne minuty to przewaga gospodarzy, którzy próbowali pójść za ciosem. W 49 min. przed szansą na bramkę dwukrotnie stanął Fraszko, ale Fucik nie dał się zaskoczyć. W 51 min. karę otrzymał Anderson i przyjezdni po raz piąty dzisiaj grali 5:4 i znów Murray musiał wyciągać krążek z siatki, tym razem po trafieniu Kaskinena. Choć GieKSa próbowała po raz kolejny doprowadzić do wyrównania, Fucik zachował juz czyste konto i ostatecznie gospodarze przegrali derbowy pojedynek 4:5.

GKS Katowice – GKS Tychy 4:5 (2:2, 1:1, 1:2)

Bramki: Dupuy, Englund (2), Bepierszcz – Komorski, Kaskinen (3), Jeziorski,

GKS Katowice: Murray, Kieler – Verveda, Maciaś, Bepierszcz, Anderson, Fraszko – Varttinen, Koponen, Michalski, Smal, Dupuy – Runesson, Englund, Mroczkowski, Sokay, Kallionkieli oraz Chodor, Hofman Jo., Dawid, Hofman Ja.

GKS Tychy: Fućik, Lewartowski – Kaskinen, Bizacki, Łyszczarczyk, Komorski, Jeziorski – Ahola, Sobecki, Lehtonen, Monto, Hejlanko – Ciura, Pociecha, Larionovs, Turkin, Gościński – Viinikanen, Matera, Krzyżek, Ubowski, Kucharski.

Idź do oryginalnego materiału