W poniedziałkowe popołudnie Warszawa sparaliżowana została przez akcję aktywistów klimatycznych z ruchu Ostatnie Pokolenie. Kilkadziesiąt osób niespodziewanie zmieniło pokojowy marsz w bezpośrednią blokadę – przyklejając się do nawierzchni Mostu Poniatowskiego. Protestujący domagają się natychmiastowych działań na rzecz klimatu oraz reformy transportu publicznego.

fot. Warszawa w Pigułce
Blokada wywołała gigantyczne utrudnienia komunikacyjne w centrum Warszawy. Przez długi czas przejazd przez most był całkowicie niemożliwy. Kierowcy utknęli w kilkukilometrowych korkach, a komunikacja miejska została przekierowana. Na miejscu interweniowała policja, straż miejska oraz służby techniczne.
Aktywiści argumentują, iż do tak radykalnej formy protestu zmusiła ich bierność władz. W swoich komunikatach w mediach społecznościowych wprost zarzucili prezydentowi Warszawy, Rafałowi Trzaskowskiemu, ignorowanie kryzysu transportowego i klimatycznego. „Nie skorzystał z możliwości uniknięcia blokad” – czytamy w jednym z oświadczeń. „Ignoruje głosy tysięcy osób pozbawionych dostępu do transportu publicznego i cierpiących przez susze i powodzie.”
To nie pierwszy raz, kiedy Ostatnie Pokolenie decyduje się na tak radykalny krok. W przeszłości ruch blokował drogi, ronda i budynki rządowe. Tym razem jednak forma protestu – unieruchomienie się na jednym z głównych mostów stolicy – uderzyła w dziesiątki tysięcy mieszkańców.
Władze miasta nie wydały jeszcze oficjalnego komentarza.