Głowa silniejsza niż ciało…

1 miesiąc temu

Walka. Determinacja. Głowa silniejsza niż ciało – pisze Sebastian Maroń, który ukończył swój kolejny maraton. Między maratonem w Warszawie a tym w Amsterdamie minęło zaledwie trzy tygodnie i jeszcze 10 kilometrów w Zakopanem i rozwalone kolano. Niestety to za mało, żeby organizm w pełni się zregenerował. Na 33. kilometrze odnowiła się kontuzja prawdopodobnie przepuklina pachwinowa. Prawie 10 kilometrów do mety biegłem praktycznie na jednej nodze. Normalny, rozsądny człowiek pewnie by zszedł z trasy. Ale moja głowa nie zna przycisku “stop”. Zna tylko “walcz do końca” i NSNP. I walczyłem. Krok po kroku. Z bólem, z samym sobą, z każdym metrem, który trwał wieczność. Na szczęście miałem przy sobie moją Ukochaną Dorota Rembiszewska, która swoim dopingiem dosłownie dodawała mi skrzydeł A kibice w Amsterdamie patrząc na mnie jak walczę, mam wrażenie, iż tylko mi kibicowali i krzyczeli tylko: “Go, Sebastian” i nie pozwolili mi przejść do marszu. Na takich biegach kibice to jak dwunasty zawodnik na stadionie. Bez nich wielu z nas by nie dobiegło. Nie było życiówki (a do 30. kilometra wszystko szło jak po sznurku – 3:15 było w zasięgu). Ale był charakter. Było serce. Była walka do końca. Źródło, fot S.Maroń

Idź do oryginalnego materiału