Gmina Jednorożec. Pogorzelcy z Dynaku mają nowy dom

3 tygodni temu

Pani Piotrowskiej ze wsi Dynak w gminie Jednorożec, która mieszkała w drewnianym domu wraz z niepełnosprawnym synem, w jednej chwili ogień zabrał wszystko. Dzięki pomocy społeczności lokalnej rodzina znów ma gdzie mieszkać.

Do pożaru drewnianego domu mieszkalnego doszło 15 lipca. Ogień zabrał cały dobytek pani Iwony, która w budynku mieszkała wraz z niepełnosprawnym synem. Mieszkańcy zdołali opuścić dom przez przyjazdem służb ratunkowych. Jednak uległ on całkowitemu spaleniu. Tuż po tym zdarzeniu, sołtys wsi Dynak, pani Marzena Wilga zaczęła organizować pomoc. Założyła zbiórkę.

„Pani Iwona Piotrowska (51 lat), mieszkanka Dynaku (mała wioska w Gminie Jednorożec, Powiat Przasnysz) wraz z niepełnosprawnym umysłowo synem (33 lata) potrzebują naszej pomocy. Rok temu zmarł mąż pani Iwony, a kilka dni temu, spłonął jej dom wraz z całym dobytkiem. Pani Iwona po śmierci męża nie uregulowała spraw spadkowych, wobec czego nie ma tytułu prawnego do nieruchomości (działki na której stał dom). Co komplikuje dodatkowo możliwość odbudowy domu” – informowała krótko po zdarzeniu.

Od tego czasu minęło kilka miesięcy. Pogorzelcy, którzy najpierw schronili się w domu pani Wilgi, dziś znów mają swój własny dom.

– Zbiórka jest zamknięta, jest rozliczona, a rodzina ma się świetnie. Wszystko to dzięki wsparciu bardzo wielu osób – mówi nam pani Marzena. – Ze zbiórki do puszek udało się zebrać 32 tysiące 550 zł, zaś z tej internetowej 6 tys. 444 zł . 30 tys. zł kosztował dom, a reszta pieniędzy została przeznaczona na wyposażenie, montaż instalacji itp. – wyjaśnia i dodaje, iż jak na taką małą społeczność, to akcja odniosła naprawdę duży sukces.

– To ogromne pieniądze, które udało się zebrać przy armii ludzi. Od samego początku pomagali strażacy, sołtysi, sąsiedzi, sąsiedzkie wsie, radni, urzędnicy, instytucje, biblioteka, koła gospodyń wiejskich, ksiądz i wójt Krzysztof Iwulski, który reagował na każdy telefon, na każde zawołanie i oczywiście mieszkańcy, którzy wrzucali do puszek pieniążki – opowiada nie kryjąc radości. – Zbiórki były organizowane wszędzie, na festynach, wydarzeniach, puszki były w urzędach, szkołach, sklepach – dodaje. – Ogrom pracy, ale dziś jest satysfakcja, z tego iż ci ludzie nie zostali sami. Domek jest z wyposażeniem, jest tam wszystko co potrzebne, w dobrym stanie łazienka, kuchnia, chyba wszystko co jest potrzebne do życia – podsumowuje.

ren

Idź do oryginalnego materiału