Gol oddany w prezencie. GKS Tychy przegrał w derbach z Ruchem Chorzów

3 tygodni temu

Piłkarze GKS-u Tychy przegrali w derbowym meczu z Ruchem Chorzów 0:1 w ramach 9. kolejki Betclic 1. Ligi. Jedyną bramkę w spotkaniu zdobył Łukasz Moneta, niegdyś występujący w drużynie Trójkolorowych. To ósmy mecz bez zwycięstwa tyskich piłkarzy w tym sezonie.

Pierwsza połowa raczej nie należała do pełnej zwrotów akcji, ale oba zespoły miały swoje sytuacje. Nie brakowało też ostrych starć na murawie. Dość powiedzieć, iż w 25. minucie obie strony musiały zmienić po jednym zawodniku z powodu kontuzji – po stronie gospodarzy boisko opuścił Mamin Sanyang, a po stronie gości Jakub Myszor, który swoją drogą debiutował w barwach Niebieskich.

Groźniej było pod bramką GKS-u, a to, co najlepsze, chorzowski zespół pokazał po kilkuminutowej przerwie, spowodowanej zadymieniem z rac. Tyski bramkarz Marcel Łubik dobrze spisał się odbijając nogą strzał w pełnym biegu Łukasza Monety, kąśliwe uderzenie Daniela Szczepana z kilku metrów czy ponownie uderzenie Monety, który otrzymał kapitalne podanie prostopadłe od Szczepana. GKS był mniej efektowny z przodu.

1 z 4
Fot. Kamil Hajduk
Fot. Łukasz Sobala
Mecz został przerwany z powodu zadymienia od rac odpalonych przez kibiców; fot. Łukasz Sobala
Fot. Kamil Hajduk

Pojedyncze zrywy Wiktora Niewiarowskiego czy Marcela Błachewicza na kilka się zdawały, a choćby jeżeli zawodnicy trenera Artura Skowronka znaleźli się w polu karnym, to próby nie stanowiły zagrożenia dla bramkarza Ruchu.

Choć chorzowianie prezentowali się odrobinę lepiej od GKS-u, to raczej nie przypuszczał, iż gola na 1:0 dostanie od niego w prezencie. Łubik podał krótko do Nemanji Nedicia, ale nie zorientował się, iż za jego plecami czyhał Moneta. Skrzydłowy Ruchu wyprzedził Czarnogórca i skutecznie zakończył akcję.

Ruch Chorzów wygrał zasłużenie; fot. Łukasz Sobala

Już w pierwszej akcji po powrocie na boisko mogło być 2:0. Soma Novothny trafił jednak w poprzeczkę po strzale głową. W dalszej części meczu aktywniejszy był GKS Tychy, ale brakowało dokładności w zagraniach. Dużo dobrego do gry tyszan wniósł Bartosz Śpiączka, który zameldował się na boisku po przerwie. Był aktywny, szukał gry i kilka brakowało, by wpisał się na listę strzelców. Chybił jednak minimalnie po dobrym dośrodkowaniu Teo Kurtarana.

W innej sytuacji wychodził już sam na sam, ale cudownym wślizgiem popisał się Maciej Sadlok. Poza tym, Błachewicz próbował całkiem sprytnie zaskoczyć stojącego w bramce Ruchu Martina Turka strzałem z 35 metrów, a przed świetną szansą stanął też Niewiarowski, ale będąc kilka metrów od bramki trafił gdzieś pomiędzy sektor W i Z.

W 88. minucie mecz powinien zamknąć Ruch. Bartłomiej Barański po błędzie Juliana Keiblingera ominął Łubika, ale trafił w słupek. Sytuację uratował Błachewicz, szczęśliwie wybijając na rzut rożny. Później dobić tyszan mógł Szczepan, ale zamiast podawać do lepiej ustawionego kolegi, uderzył w bramkarza. Wynik, mimo prób GKS-u do ostatniego gwizdka, nie zmienił się do końca meczu, a tyszanie przegrali po raz drugi w tym sezonie.

Kamil Hajduk

16 września 2024, Stadion Miejski w Tychach
GKS Tychy – Ruch Chorzów 0:1 (0:1)

Bramka: 44’ Moneta

GKS: Łubik – Keiblinger, Nedić, Dijaković (46’ Śpiączka), Błachewicz – Ertlthaler (85’ Szpakowski), Kurtaran, Dziuba (67’ Makowski) – Sanyang (15’ Hołownia), Rumin, Niewiarowski (67’ Kubik).

Ruch: Turk – Konczkowski, Sadlok, Szymański, Moneta (77’ Lukić) – Ventura, Szwoch – Myszor (24’ Mezghrani, 90’+5 Góra), Novothny, Karasiński (77’ Barański) – Szczepan (90’+5 Łaski).

Żółte kartki: Hołownia, Dijaković, Nedić – Sadlok, Szwoch.

Widzów: 9020.

Idź do oryginalnego materiału