Gol w ostatniej minucie spotkania na wagę zwycięstwa! Futsalistki Lotto AZS-u UZ zwyciężają po raz drugi

6 godzin temu

Po zwycięstwie 6:3 nad Wisłą Skoczów i porażce 1:7 z AP Żory, zielonogórzanki mogły się zastanawiać, w jakiej są dyspozycji. Odpowiedzią na to pytanie mógł być niedzielny mecz 4. kolejki I PLF kobiet, w którym przeciwnikiem AZS-u była Komax Unia Opole. Po niesamowitej końcówce zielonogórzanki wygrały ten 2:1.

Jako pierwsze dogodną okazję do strzelenia gola miały opolanki, które przy odrobinie większej precyzji mogły objąć prowadzenie już w 3. minucie spotkania. Bramki jednak z tego nie było, a przez znaczną część pierwszej połowy rywalizacji niezwykle istotną rolę odgrywała defensywa, co miało wpływ na wynik. Pierwszego gola oglądaliśmy dopiero w 17. minucie. Autorką premierowego trafienia była Hanna Szestakow z zielonogórskiego AZS-u. euforia Akademiczek trwała minutę, dlatego, iż tuż po bramce na 1:0, Unia wyrównała stan rywalizacji. Tym razem na listę strzelczyń wpisała się Alicja Bega, a futsalistki obydwu ekip schodziły do szatni przy wyniku 1:1. W drugiej odsłonie starcia nie brakowało podbramkowych sytuacji, zarówno ze strony zielonogórskiej, jak i opolskiej, jednak na minutę przed końcem spotkania, byliśmy świadkami najważniejszego fragmentu meczu. Gola na wagę trzech punktów strzeliła grająca trenerka, Beata Walczyk. Unia ponownie próbowała odpowiedzieć trafieniem wyrównującym rezultat spotkania, jednak zostało jej na to zaledwie kilkadziesiąt sekund, a skoncentrowane zielonogórzanki nie dały sobie wyrwać tej wygranej.

Co po zakończeniu mówiła jedna z głównych bohaterek spotkania, Beata Walczyk? Głos należy do niej.

Nastawialiśmy się na wygraną, nie wiedzieliśmy, iż będzie tak ciężko, fajnie, iż na naszą korzyść. Stwarzaliśmy również sobie dużo sytuacji bramkowych niewykorzystanych, aż w końcu piłka wpadła do siatki. Drużyna przeciwna też dobrze ustawiała się w obronie, a także atakowała, stawiały nam bardzo trudne warunki, ale dla nas na szczęście był to wygrany mecz. Błędów to my tutaj jako takich nie popełniliśmy, wiadomo, gdzieś tam są drobnostki. U nas najbardziej “kuleje” właśnie atak i musimy nad tym popracować.

O podsumowanie wydarzeń na parkiecie poprosiliśmy Paulinę Weryszko, która pełni funkcję kapitanki drużyny z Zielonej Góry.

Wydaje mi się, iż to jest najbardziej wymęczone zwycięstwo, ale jest chyba, najlepiej smakuje. Lepiej wygrać takie 2:1, strzelić w ostatniej minucie, to jednak ma w sobie jakąś taką po prostu… Nie wiem, ale jesteśmy zadowolone z siebie, dałyśmy z siebie 100%, choćby myślę, iż 200%. Jesteśmy zadowolone, chcemy świętować teraz i już mieć na razie spokój. Patrząc na przebieg tego spotkania, można powiedzieć, iż sporą rolę odgrywała defensywa, patrząc na wynik. Na pewno w porównaniu do tamtego roku. Dużo ze sobą gramy, gramy na trawie, gramy teraz na hali, mamy treningi, więc to daje bardzo dużo. Pracowałyśmy właśnie nad tym i też, jak jest sytuacja, to jedziemy z kontrą. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Zupełnie inne nastroje były wśród zawodniczek Unii. O porażce swojego zespołu mówiła Adrianna Ludwińska.

Myślę, iż dużo walczyłyśmy z dziewczynami, starałyśmy się grać do końca i nie ustępować dziewczynom, też większym, starszym i mam wrażenie, iż bardziej doświadczonym od nas, także myślę, iż było sporo pozytywów, jednak troszeczkę zawodziła nasza skuteczność. Taki był też plan, żeby jak najszybciej nadrobić tąę straconą bramkę. Nie oszukujmy się, myślałyśmy wszystkie, iż przynajmniej uda nam się utrzymać ten remis. Tym bardziej jesteśmy sfrustrowane tym wynikiem, szczególnie iż wpadła bramka w ostatnich sekundach, także jesteśmy zawiedzione tym wynikiem.

Już 30 listopada zielonogórzanki powalczą o trzeci w tym sezonie komplet punktów, ale tym razem na wyjeździe, a dokładnie w Knurowie. Tam zmierzą się z MTS-em. Początek spotkania o 13:30.

Idź do oryginalnego materiału