Choć Znicz miał swoje szanse, to gospodarze pokazali więcej determinacji i wiary w końcowy sukces.Szybki cios PogoniJuż od pierwszych minut gospodarze narzucili wysokie tempo. Choć to Znicz jako pierwszy zagroził bramce – już w 5. minucie stworzył groźną sytuację – to Pogoń jako pierwsza znalazła drogę do siatki. W 14. minucie Miłosz Drąg wykorzystał chaos po dośrodkowaniu Karola Podlińskiego i strzałem z ostrego kąta pokonał Piotra Misztala.Goście próbowali gwałtownie odpowiedzieć, ale pewna gra Jakuba Lemanowicza oraz nieskuteczność strzelców Znicza nie pozwoliły na wyrównanie przed przerwą. Trener Grzegorz Szoka nie ukrywał rozczarowania pierwszą połową:„Wiedzieliśmy, iż Pogoń ma mocne stałe fragmenty. Mimo to daliśmy się zaskoczyć” – mówił po meczu.Znicz wraca do gryPo zmianie stron pruszkowianie wrócili z nową energią. Agresywna gra w środku pola i kilka groźnych ataków przyniosły wyrównanie – w 72. minucie Michał Pawlik wykorzystał zamieszanie pod bramką Pogoni i doprowadził do remisu 1:1. Wydawało się, iż Znicz – podobnie jak w starciu z Odrą Opole – odwróci losy meczu.Jednak tym razem to Pogoń miała ostatnie słowo. Gdy wszyscy czekali na gwizdek kończący mecz, Karol Podliński – były gracz Znicza – wykończył idealną wrzutkę i w 95. minucie zapewnił swojej drużynie trzy punkty.„Tym razem to my mieliśmy szczęście w końcówce. Piłka bywa przewrotna” – skwitował trener Pogoni.Byli znajomiSpotkanie miało dodatkowy smaczek – na boisku pojawili się zawodnicy, którzy w przeszłości grali w barwach przeciwnika. Lukáš Hrnčiar, Damian Jakubik i Karol Podliński reprezentowali kiedyś Znicz, z kolei asystent trenera Szoki, Maciej Soroka, był wcześniej członkiem sztabu Pogoni.Walka trwaWygrana z Zniczem to pierwsze domowe zwycięstwo Pogoni od listopada i niezwykle cenne trzy punkty w kontekście walki o utrzymanie. Siedlczanie awansowali na 17. miejsce i tracą już tylko dwa oczka do bezpiecznej strefy. Znicz Pruszków za to pozostaje w środku tabeli, ale taka porażka komplikuje plany związane z ewentualną grą w barażach o Ekstraklasę. „Trzeba to wziąć na klatę i pracować dalej” – podsumował trener Szoka.Czytaj więcej: