W spotkaniu 32. kolejki PKO Ekstraklasy Górnik Zabrze pokonał Śląsk Wrocław, czym przerwał czarną serię sześciu meczów bez zwycięstwa. Bramki dla „Trójkolorowych” zdobywali, jeden z najbardziej doświadczonych – Erik Janża oraz młody wilczek Dominik Sarapata.
W Górniku ponownie mogliśmy zobaczyć w pierwszym składzie, powracających po kartkowych pauzach, Rafała Janickiego oraz Erika Janżę. Szansę od pierwszych minut dostał Lukas Ambros. Do wyjściowej jedenastki powrócili Dominik Sarapata i Luka Zahović.
Bardzo dobrym widowiskiem uraczyli piłkarze Górnika i Śląska kibiców oglądających ten mecz. Obie drużyny grały odważnie w ofensywie, ale i w obu różnie spisywały się formacje defensywne, stąd wiele podbramkowych sytuacji. Gola zobaczyliśmy jednak tylko jednego. Padł on po akcji niezwykle doświadczonych zawodników gospodarzy. Po rzucie rożnym Lukas Podolski odegrał piłkę do będącego przed polem karnym Janży, a kapitan Górnika płaskim strzałem tuż przy słupku pokonał Leszczyńskiego. Zabrzanie objęli prowadzenie, ale obraz spotkania nie zmienił się ani trochę. W 21 min. Taofeek Ismaheel mógł podwyższyć prowadzenie. Nigeryjczyk poradził sobie z kilkoma obrońcami, ale jego strzał zatrzymał golkiper Śląska. Sto dwadzieścia sekund później Ortiz, będąc kila metrów przed bramką fatalnie spudłował. Z drugiej strony swojej szansy szukali, ponownie Janża, którego strzał został wyblokowany. W tej samej akcji uderzał jeszcze Zahović, jednak znów Leszczyński był na posterunku. W 30 min, ponownie wróciliśmy z dalekiej podróży, kiedy Al-Hamlawi z pięciu metrów posłał piłkę głową obok słupka. Potem więcej z gry mieli Górnicy, jeszcze kilka razy postraszyli wrocławian, bez skutku. Tuż przed gwizdkiem na przerwę, we właściwym miejscu i czasie we własnym polu karnym znalazł się Tao i wyjaśnił wybiciem sytuację.
Druga odsłona rozpoczęła się dużo spokojniej i w pierwszych fragmentach nie oglądaliśmy podbramkowych spięć. Za to w 56 min. mocno zabiło nam serce, kiedy sam przed Majchrowiczem znalazł się Żukowski. Golkiper Górnika uratował zespół, wygrywając pojedynek z zawodnikiem Śląska. czasem mecz ponownie się rozkręcił. W 67 min. po wrzutce Podolskiego, akcję strzałem głową zamykał Zahović, ale na posterunku był Leszczyński. Wrocławianie bliscy wyrównania byli w 72 min, kiedy to Samiec-Talar z ostrego kąta trafił w słupek. Odpowiedź Górnika mogła być zabójcza, tym razem Sarapata nie wykorzystał okazji, po zagraniu Janży. Chwilę później Dominik już mógł się cieszyć z trafienia. Całą akcję rozpoczął Janża, uruchamiając Ismheela. Taofeek przytomnie zagrał w pole karne do nabiegającego Sarapaty, który już się nie pomylił. Z piłkarzy Śląska uszło e tym momencie powietrze, a zabrzanie szukali swoich szans w kontrach. Po jednej z nich Sinan Bakis umieścił piłkę w siatce, był jednak na spalonym i gol nie został uznany.
„Trójkolorowi” wreszcie mogą sobie zapisać komplet punktów i mają ich w sumie 46. A już w najbliższą sobotę Górnik zmierzy się w Gliwicach z miejscowym Piastem.
Górnik Zabrze – Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
1:0 – Janża, 15′
2:0 – Sarapata, 77′
Górnik Zabrze: Majchrowicz – Kmet (46′ Olkowski), Szcześniak, Janicki, Janża [c], Ismaheel, Hellebrand, Sarapata (86′ Liseth), Ambros (65′ Lukoszek), Podolski (86′ Bakis), Zahović (80′ Sow)
Rezerwowi: Szromnik – Bakis, Olkowski, Lukoszek, Josema, Liseth, Sow, Prebsl, Furukawa
Trener: Piotr Gierczak
Śląsk Wrocław: Leszczyński – Szota [c], Petkov, Samiec-Talar, Pozo, Al Hamlawi, Ortiz, Żukowski, Llinares, Jezierski (72′ Ince), Matsenko (65′ Guercio)
Rezerwowi: Loska – Gerstenstein, Kurowski, Schierack, Baluta, Shabura, Udahl, Ince, Guercio
Trener: Ante Simundza
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Żółte kartki: Kmet – Jezierski
Widzów: 13428