Wypełniający niemal po brzegi trybuny Areny Zabrze kibice Górnika Zabrze nie obejrzeli dobrego widowiska w meczu z Widzewem Łódź. Brakło klarownych sytuacji i bramek, w konsekwencji zanotowaliśmy piąty mecz z rzędu bez kompletu punktów.
Premierowa odsłona niedzielnego szlagieru przy Roosevelta rozczarowała. Widać było, iż spotkały się drużyny z problemami, które seryjnie nie punktują. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, brakowało też walki i emocji. Gdyby ktoś zamiast na stadion wybrał się na ryby – pewnie wiele by nie stracił.
Widzew bramce strzeżonej przez Filipa Majchrowicza zagroził raz, w 4. minucie gry. Po dograniu Szymona Czyża z lewej strony piłkę w polu karnym Górnika zgrywał Fran Alvarez, a instynktowną interwencją tuż przed bramką niebezpieczeństwo zażegnał bramkarz naszej drużyny.
Górnik długimi fragmentami był bezzębny. Nie było sytuacji, nie miał też kto ich kreować. W ostatnim kwadransie gry pierwszej połowy rozegranie w swoje ręce wziął Lukas Podolski i z tego zaczęły się szanse zabrzan na otwarcie wyniku.
Najpierw po pół godziny gry po prostopadłym podaniu ”Poldiego” przedrzeć się pod bramkę próbował Taofeek Ishmaheel, ale Nigeryjczyk przegrał pojedynek z jednym z obrońców Widzewa. W tej sytuacji interweniował jeszcze VAR, weryfikując czy skrzydłowy Trójkolorowych nie był faulowany, ale ostatecznie kontrowersji nie było.
Chwilę później po centrze Podolskiego z lewej strony głową na bramkę z kilku metrów uderzał Paweł Olkowski, ale posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. Ciekawiej niż na boisku było w tym czasie na trybunach. Najpierw Torcida uczciła zbliżającą się 10. rocznicę śmierci Dawida Dziedzica. Następnie szalikowcy Górnika podziękowali Janowi Urbanowi i życzyli powodzenia zastępującemu go na ławce trenerskiej naszej drużyny Piotrowi Gierczakowi.
Obraz gry nie zmienił się po przerwie. W dalszym ciągu piłkarze obu drużyn serwowali kibicom piłkarskie szachy, w dość miernym zresztą wydaniu. Kto wie, czy meczu nie otworzyłaby bramka „Tofika” z pierwszych sekund gry drugiej połowy, ale zawodnik Górnika głową posłał piłkę nad poprzeczką.
Podobnie było w 70. minucie gry, kiedy po dograniu Patrika Hellebranda z prawej strony Ishmaheel lepiej się złożył do przewrotki. W odpowiedzi groźnie na bramkę Górnika uderzał Juljan Shehu, ale czujny na linii Majchrowicz odbił piłkę.
W końcówce niezłą akcją ofensywną swoją obecność na boisku potwierdził Ousmane Sow, który przebiegł z piłką kilkadziesiąt minut i zagrał do Yosuke Furukawy, ale Japończyk totalnie nie odnalazł się w polu karnym i stracił piłkę w polu karnym. W odpowiedzi groźnie na bramkę Górnika główkował Alvarez, ale – na nasze szczęście – nieznacznie chybił celu.
Piłkę meczową miał na nodze w 85. minucie gry Sow, ale i on w dogodnej sytuacji nie umiał skierować futbolówki w światło bramki. Końcowe minuty w ogóle stały pod znakiem wyraźniej przewagi Górnika, ale zdobycie bramki dla naszych zawodników stanowi wyzwanie nie do zrealizowania…
Górnik Zabrze – Widzew Łódź 0:0
Górnik Zabrze: Majchrowicz – Olkowski, Szcześniak, Janicki, Josema, Kmet (79′ Furukawa), Ismaheel (90+1′ Buksa), Sarapata, Hellebrand, Podolski [c] (90+1′ Ambros), Zahović (72′ Sow)
Rezerwowi: Szromnik – Bakis, Lukoszek, Ambros, Liseth, Sow, Prebsl, Buksa, Furukawa
Trener: Piotr Gierczak
Widzew Łódź: Gikiewicz – Kozlovsky, Ibiza (66′ Volanakis), Żyro, Krajewski, Hanousek (74′ Nunes), Alvarez, Czyż, Shehu, Cybulski (46′ Sypek), Tupta (84′ Sobol)
Rezerwowi: Krzywański – Łukowski, Sobol, Kwiatkowski, Volanakis, Kerk, Kastrati, Sypek, Nunes
Trener: Željko Sopić
Sędzia: Marcin Kochanek (Opole)
Żółte kartki: Kmet, Janicki – Tupta, Shehu
Widzów: 18 441
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl