W lutym ubiegłego roku w Starostwie Powiatowym odbyło się spotkanie z udziałem ówczesnej starosty Agnieszki Chudziak i wicestarosty Magdaleny Nowak. Ze strony miasta uczestniczyli wiceprezydent Iwona Olek oraz Fabian Rogala z wydziału komunikacji. Spotkanie dotyczyło stworzenia wspólnego systemu transportu publicznego w całym powiecie gorzowskim, razem z Gorzowem.
Władze deklarowały wtedy chęć współpracy i zapowiadały prace nad powołaniem związku powiatowo-gminnego, który miałby ułatwić organizację komunikacji i pozyskiwanie dofinansowań. Planowano wspólną siatkę połączeń, integrację biletową i zniżki dla pasażerów.
Teraz sytuacja się zmieniła. Miasto zrobiło krok wstecz
Jak ujawnia nowy starosta gorzowski Krzysztof Karwatowicz, po wyborach samorządowych sytuacja uległa zmianie. Miasto Gorzów wycofało się z wcześniejszych ustaleń, a cały plan stanął w miejscu.
– Byliśmy umówieni na przygotowanie wspólnego opracowania: kto, gdzie, za ile ma jeździć. Otrzymaliśmy jednak pismo z miasta, z którego wynika, iż Gorzów wykonał krok wstecz. W tym momencie jesteśmy w patowej sytuacji – mówił Karwatowicz w rozmowie na antenie Radia Gorzów.
Bez Gorzowa powołanie związku nie ma sensu. Gminy musiałyby od nowa podejmować uchwały, a powiat rozważać organizację transportu bez udziału miasta. – To byłoby bez sensu – dodał.
Każda gmina organizuje transport po swojemu
W tej chwili każda gmina w powiecie organizuje komunikację niezależnie. Gmina Bogdaniec ma własne linie, Santok i Deszczno korzystają częściowo z usług MZK.
– Mieszkańcy nie jeżdżą między sobą, tylko do Gorzowa. Dlatego bez miasta nic się tu nie zepnie – zaznaczył starosta. Taka sytuacja oznacza bałagan i brak spójnego systemu, który byłby wygodny dla pasażerów.
Ustawa zamiast pomagać, szkodzi wspólnemu systemowi
Starosta wskazuje też na problem systemowy. Obecne przepisy o Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych zachęcają gminy do działania w pojedynkę, bo tylko wtedy mogą liczyć na dotacje. jeżeli wchodzą we wspólny system, dopłat często nie ma.
To ma się jednak zmienić. realizowane są prace nad nowelizacją ustawy, która zmieni kolejność dotowania i da większą rolę marszałkom województw. To może otworzyć nowe możliwości.
– jeżeli ustawa się zmieni, być może trzeba będzie usiąść do rozmów jeszcze raz. Ale na razie – jesteśmy w martwym punkcie – podsumował Karwatowicz.