Gromkie brawa, wzruszenia, dużo łez. Magiczna podróż Zespołu Pieśni i Tańca Ina po Brazylii

1 miesiąc temu

Pełni wrażeń wrócili z wojaży po dalekiej Brazylii członkowie Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Goleniowskiej “Ina”. Nie brakło tam niezwykłych spotkań, wzruszeń i łez.

W Ameryce Południowej goleniowianie przebywali blisko 3 tygodnie, a odwiedzili tam, wraz z zaprzyjaźnionym zespołem Ihna z niemieckiego Erlangen, takie miasta jak Rio de Janeiro, Sao Paulo, Vittoria, Kurytyba czy Blumenau i Pomerode. Nazwy tych ostatnich mogą nieco zaskakiwać, trzeba jednak wiedzieć, iż zamieszkuje je spora mniejszość niemiecka, a to, jak wspomina Maciej Ratajczyk, na miejscu było widać, słychać i czuć.

– To miasta, jeżeli można tak powiedzieć, bardzo europejskie. Więc ta kultura, z którą przyjechaliśmy, była tam znana, ale jest też praktykowana i doceniana. Występowaliśmy głównie dla osób, które są potomkami emigrujących z Europy Niemców. Dla Polonii mieliśmy tak naprawdę tylko dwa występy, natomiast w wielu miejscach z tą Polonią “przecinaliśmy” się. Co ciekawe, spotkaliśmy się między innymi z księdzem Andrzejem Piaseckim, który jest z Goleniowa, a w tej chwili mieszka w miejscowości Timbó i jest tam proboszczem – opowiada.

Dla wielu uczestników wyprawy była to artystyczna, ale nie tylko, przygoda życia. Widać to było na scenie i w emocjach, które występom towarzyszyły. Oczywiście raz ze względu na egzotykę jako taką, ale też zderzenie kulturowe, możliwość przyjrzenia się z bliska, jak wygląda życie w Brazylii oraz perspektywa tego, w jaki sposób wygląda Polska i Europa w oczach osób, których przodkowie do tego kraju wyemigrowali i którzy ze “starą” ojczyzną, choćby poprzez folklor, wciąż się identyfikują. Oczywiście bardzo istotne były także same występy.

– Myślę, iż wszystkie koncerty Iny zostały odebrane bardzo dobrze. Młodzież była zresztą naprawdę świetnie zorganizowana, świetnie przygotowana, to był bardzo, bardzo wysoki poziom. Wzruszeń więc nie zabrakło nie tylko po stronie polskiej, ale też potomków niemieckich. Na pożegnanie dostaliśmy gromkie brawa i było dużo łez. No i myślę, iż perspektywa jest taka, iż dopiero co pootwieraliśmy tam różne drzwi. Był to zatem pierwszy wyjazd, ale chyba nie ostatni – podsumowuje niezwykłą podróż M. Ratajczyk.

W galerii obejrzeć możecie garść zdjęć z tournee Iny po Brazylii.

Idź do oryginalnego materiału