Hamownia dla krakowskiej policji. Koniec bezradności wobec pędzących hulajnóg i rowerów elektrycznych

2 tygodni temu

Kiedy w maju pisaliśmy w KRKNews o pomyśle zakupu hamowni dla krakowskiej policji, sprawa była na etapie wstępnych rozmów. Dziś wiadomo już więcej: miasto zagwarantowało środki na ten cel, a procedura ma zostać przeprowadzona w trybie pilnym.

Coraz szybsze hulajnogi i rowery elektryczne to dziś codzienny problem na krakowskich ulicach. Coraz częściej nie przypominają już zwykłych jednośladów z niewielkim wspomaganiem, ale osiągają prędkości i moc charakterystyczne dla motorowerów. Policjanci od dawna zwracają uwagę, iż bez specjalistycznego sprzętu nie są w stanie jednoznacznie potwierdzać parametrów takich pojazdów podczas kontroli. Ma to zmienić hamownia – urządzenie przypominające platformę z rolkami, na której można rozpędzić rower lub hulajnogę w miejscu i od razu sprawdzić moc silnika, prędkość maksymalną oraz sposób działania napędu.

– W związku z coraz częściej napływającymi z mediów informacjami na temat zagrożeń wynikających z brawury kierujących pojazdami o napędzie elektrycznym, miasto niezwłocznie podjęło działania w tej sprawie – mówi zastępca prezydenta Krakowa Stanisław Kracik. Dodaje, iż na wniosek policji zaplanowano zakup jednego urządzenia, a środki na jego sfinansowanie zostały już zabezpieczone w budżecie miasta.

Kracik zwraca uwagę, iż kwestie związane z ceną i sprawami technicznymi analizuje policja, bo takich urządzeń nie można w tej chwili kupić w Polsce. – Aktualnie na rynku krajowym urządzenia tego rodzaju nie są dostępne w sprzedaży. Rozpatrywane są więc zakupy urządzenia, które zostanie sprowadzone z Holandii lub Danii – wyjaśnia. Funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Krakowie przeprowadzili już pierwsze testy. To konieczny etap, który ma wskazać, jakie rozwiązanie będzie najodpowiedniejsze. Na razie jednak żadne z badanych urządzeń nie spełniło wymagań prawnych, umożliwiających wykonywanie pomiarów hulajnóg i rowerów elektrycznych.

Koszt zakupu szacuje się na około 50 tysięcy złotych.Tłumaczy, iż procedura uruchomienia środków finansowych opiera się na porozumieniu, jakie musi zostać zawarte między miastem a policją. To na jego mocy funkcjonariusze dokonają zakupu wskazanego urządzenia zgodnie z przepisami ustawy Prawo zamówień publicznych. – Sprawa jest traktowana priorytetowo i każde działanie wykonywane jest możliwie jak najszybciej – podkreśla.

Po zakupie sprzętu to policja będzie decydować o jego wykorzystaniu. – Miasto nie będzie uczestniczyć w planowaniu jego umiejscowienia i sposobów wykorzystania. Zgodnie z przepisami to Komendant Miejski Policji jest odpowiedzialny za dyslokację wszelkich służb patrolowych na terenie miasta i to on odpowiada za ich skuteczność, nie są to kompetencje prezydenta miasta Krakowa. W tej sprawie dopuszcza się jedynie składanie sugestii ze względu na dobrą i ścisłą współpracę pomiędzy miastem i policją – zaznacza Kracik.

Problem, o którym mowa, dotyczy pojazdów, które coraz częściej nie spełniają wymagań prawa. Zgodnie z przepisami rower elektryczny może mieć silnik o mocy do 250 watów, wspomaganie działające wyłącznie podczas pedałowania i wyłączenie napędu po przekroczeniu 25 km/h. Hulajnogi elektryczne mogą rozwijać prędkość do 20 km/h, a na chodniku muszą poruszać się tempem zbliżonym do pieszego. W praktyce wiele pojazdów dostępnych na rynku osiąga jednak znacznie wyższe parametry – silniki o mocy tysiąca watów i prędkości powyżej 40 km/h nie są rzadkością.

Dziś każda kontrola takiego pojazdu kończy się powołaniem biegłego i długim postępowaniem.

Zgodnie z definicją roweru, określoną w Ustawie Prawo o Ruchu Drogowym, „rower – to pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h”.

Jak wynika z powyższego opisu, pojazdy które w tej chwili coraz częściej możemy spotkać na ulicach Krakowa, a które napędzane są dzięki „manetki” nie możemy uznawać za pojazdy spełniające wspomnianą definicję, a tym samym traktujemy je jako pojazdy niedopuszczone do ruchu.

Elektryczne jednoślady, często sprowadzane z Azji, nie są już „rowerami z silniczkiem”. To pojazdy o mocy kilkukrotnie przekraczającej dopuszczalne 250 watów. Rozpędzają się do 50 km/h, startują z miejsca jak skutery, a do ich prowadzenia – zgodnie z przepisami – wymagane są uprawnienia.

Idź do oryginalnego materiału