Kiedy bierzesz do ręki tom o tytule Historia sztuki, możesz się spodziewać nieco większego niż w typowej książce formatu, sporej objętości (w końcu opisanie całej historii musi pochłonąć dużo atramentu), kredowego papieru, podziału na części według epok i wielu reprodukcji najważniejszych, zachwycających, przełomowych lub charakterystycznych dla danego nurtu dzieł. I dokładnie to dostajesz w pozycji napisanej przez Katy Hessel. Natomiast tym, co gruntownie odróżnia tę pozycję od, dajmy na to, klasycznej pozycji E. H. Gombrich O sztuce jest obecność w niej kobiet artystek. Bo tak jak na uwagę Gombricha nie zasłużyła żadna twórczyni w całych dziejach ludzkości (no dobra, w wydaniu siedemnastym swojej książki dodał jedną artystkę…), tak Katy Hessel była w stanie przykładami wspaniałych dzieł, które wyszły spod pędzli, dłut czy ołówków trzymanych przez kobiety, zapełnić kilkusetstronicowy tom. Wydaje się, iż historykom sztuki coś do tej pory umykało…
Tak więc Historia sztuki bez mężczyzn nie jest zbiorem wyjątków, nielicznych kobiecych wtrętów w męski świat sztuki. To jest po prostu historia sztuki, tyle iż bardzo długo pomijanej. Pomysłowo podkreśla to projekt okładki, gdzie słowa „bez mężczyzn” są ledwo widoczne.
Książka pokazuje nam sztukę tworzoną przez artystki przez całe stulecia, która do niedawna był niemal całkowicie zapomniana, oraz dzieła powstające współcześnie. Zobaczymy tu obiekty reprezentujące wszystkie nurty od czasów renesansu, o tematyce równie urozmaiconej, jak to ma miejsce w przypadku prac mężczyzn. jeżeli zaś idzie o wykorzystywane materiały i techniki, tom przekonuje, iż kobiety były bardzo otwarte na twórcze poszukiwania i podnosiły do rangi sztuki takie dziedziny jak tkactwo czy zdobienie porcelany.
Rodzi się więc naturalne pytanie: dlaczego kobiety były nieobecne w tradycyjnie rozumianej historii sztuki? Przez wieki powtarzany był pogląd, iż nie są zdolne do tworzenia – ale opowieść, którą dziś Ci polecam, całkowicie temu przeczy! Można też argumentować, iż obowiązki domowe i macierzyństwo nie pozwalały na zajmowanie się sztuką w takim wymiarze, na jaki mogli pozwolić sobie mężczyźni. Tak, z pewnością tak zwane kobiece zajęcia nie szły w parze z uprawianiem artystycznych zawodów. Kolejna bariera: przez wieki choćby najzdolniejsze dziewczyny nie miały wstępu na uczelnie artystyczne. A jednak wielu artystkom udawało się mimo to zaistnieć, a choćby zdobyć uznanie i pozycję za życia. Niestety nie uchroniło ich to przed zapomnieniem i obojętnością ze strony badaczy historii sztuki. Feministyczna teoria podpowiada, iż jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… władzę. Władzę, prestiż i pieniądze. Ale to już temat na inną publikację, a tymczasem cieszmy się możliwością poznania artystek i ich dzieł.
Historia sztuki bez mężczyzn pozwala nam odkryć wspaniałe, przejmujące, często przełomowe dzieła, które dotychczas skrywały pomroki dziejów i które zostały przypomniane głównie dzięki trudowi badaczek, pracowicie i z pasją przeczesujących magazyny i archiwa.
Polecam
Anna Cała
Dostępność książki sprawdzisz w naszym katalogu: KLIK.