Hodowcy gołębi na Górze św. Anny. Pielgrzymka ludzi z pasją

2 godzin temu

Hodowcy gołębi na Górze św. Anny spotykają się co roku w pierwszą niedzielę października. Gromadzi ich tam ks. Józef Żyłka. Proboszcz parafii w Kluczu jest od marca 1990 roku krajowym duszpasterzem hodowców gołębi i jednym z pomysłodawców pielgrzymki.

– Starajmy się jak najgłębiej przeżyć spotkanie braterskie. Ono podnosi naszą duchowość, czyli to, o czym świat każe nam w zabieganej codzienności czasem zapomnieć – powitał w grocie lurdzkiej pielgrzymów ks. Żyłka, witając.

– Kiedy zmagania hodowców się skończyły, czas spojrzeć w niebo. Stamtąd wyglądamy naszych gołębi, ale tam jest też moc duchowych spotkań. Wzmocnieni łaską z nieba chcemy – jak gołębie – szczęśliwie do domu wracać – .

Hodowcy gołębi na Górze św. Anny. Tak się to zaczęło

Początki pielgrzymki hodowców gołębi na Górę św. Anny dobrze pamięta Józef Jendrzejek ze Strzelec Opolskich, który gołębie pocztowe hoduje od 1963 roku (miał wtedy 9 lat). W 1969 wstąpił do Związku Hodowców Gołębi. Pełnił w nim wiele funkcji w powiecie i w regionie. Także na szczeblu ogólnopolskim.

– W powiecie strzeleckim jest nas hodowców ponad dwustu – szacuje. – Sam kocham gołębie, lubię z nimi przebywać. Loty realizowane są od maja do połowy września. Inicjatywę stworzenia tej pielgrzymki podjęła grupa pasjonatów: ks. Józef Żyłka, nieżyjący już Franciszek Budzianowski ze Strzelec i ja. Początkowo patronem miał być św. Krzysztof, ale ostatecznie po wielu rozmowach z ks. Józefem zdecydowaliśmy, iż będzie nim św. Franciszek.

Pan Józef był w delegacji hodowców gołębi na Górze św. Anny, która przyniosła do ołtarza w procesji z darami gołębie. Na koniec liturgii uczestnicy koncelebry wypuścili je w powietrze.

Hodowcy z Poznania przywieźli ze sobą najstarszy w Polsce sztandar – z 1930 roku.

Sztandar ukryli w kominie

– Ten sztandar ma niezwykłe dzieje w czasie okupacji był przechowywany w kominie wentylacyjnym szkoły Hitlerjugend. Woźny był hodowcą i to on go tam ukrył – opowiada Henryk Walczak.

– Miejsce było świetne, bo tam nikt go nie szukał. A Niemcy choćby nie wiedzieli, iż ten nasz skarb pilnują. Pieczątki zakopane w ziemi też przetrwały wojnę – dodaje.

Razem z panem Walczakiem poczet sztandarowy tworzyło małżeństwo hodowców Joanna Mańka i jej mąż Robert.

– Ojciec kupił mi pierwsze gołębie, kiedy miałem sześć lat – opowiada pan Robert. – Hoduję do dziś i więcej niż 40 lat i naprawdę tym żyję. Tego nie można robić byle jak.

– Jak się kocha męża, to i jego pasję się kocha – mówi pani Joanna. – Jak jest w pracy, trzeba mu pomóc – zawieźć na loty, pojechać z zegarem, nakarmić. Ale to mąż jest hodowcą. Jak jego gołębie wracają, to poznaje w locie, który to numer. Ja tylko wiem, iż leci gołąb.

Także z Okręgu Poznań przyjechali Radosław Wojtkiewicz, Michał Machajewski oraz Jan Biliński.

– To dla nas wyprawa – mówią. – Wyjechaliśmy w sobotę o 11.00 przed południem. Jesteśmy tutaj, by podziękować za loty przez wstawiennictwo św. Franciszka. Prosić o zdrowie dla siebie, swoich rodzin i dla gołębi.

– Jestem tu czwarty raz – przyznaje pan Radosław.

– Pierwszy raz byłem 20 lat temu, potem miałem przerwę. Teraz powiedziałem sobie, iż dopóki będę mógł, będę na Górę św. Anny przyjeżdżał, a potem poproszę kolegów, żeby mnie przywieźli.

Jak co roku w grocie lurdzkiej stanęło pond sto sztandarów. Biskup Waldemar Musioł poświęcił dwa nowe sztandary – z Jordanowa i z Wadowic – z wizerunkiem św. Jana Pawła II.

– W tym roku obchodzimy stulecie naszego oddziału – mówi jego prezes, Robert Brusik. – Mamy ponad stu hodowców. Na Górze św. Anny jesteśmy siódmy raz z rzędu.

Mszy św. przewodniczył i wygłosił kazanie ks. bp Waldemar Musioł. Wyraził uznanie zarówno muzykom kalwaryjskim, jak i hodowcom.

Hodowcy gołębi. Ludzie, którzy spoglądają w niebo

– Wasza pasja to godziny prób, ćwiczeń, a potem kilometry przemierzone na kalwaryjskich ścieżkach Waszą kondycję i wydolność oddechową szczerze podziwiam. (…) Przemierzacie kilometry z instrumentem w dłoniach, by towarzyszyć tysiącom przybywających tutaj wiernych i motywować ich do wspólnej modlitwy i wspólnego śpiewu – mówił do członków orkiestr.

– Hodowcy gołębi pocztowych tworzą w Polsce liczącą ponad 40 tys. osób społeczność ludzi z pasją. Mimo rozwoju technologii nawigacyjnej, mimo wkradającej się także w waszą pasję elektroniki często spoglądacie w niebo. Wypatrujecie nie tylko wracających z lotu gołębi, ale także z myślą o tym, co przekracza naszą ziemską egzystencję. Drogę nie tylko prowadzącą za tym, co jest nie tylko kolejnym dyplomem, statuetką, wyróżnieniem. Ale także wiecznością.

– W domu babci z wypiekami na twarzy oglądałem wyróżnienia mojego ojca jeszcze z czasów kawalerskich – wspominał biskup. – Mam też świeże doświadczenia z niektórymi z was. Także z ks. Jerzym Kostorzem, z którym mam zaszczyt współpracować. Rozmowy z wami ujawniają pozom waszej pasji dla pięknych i mądrych zwierząt, jakimi są gołębie.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału