Hołownia wyrzuca telefony ze szkół. Komentarze w internecie

5 godzin temu

Jak zapowiadał – tak zrobił. W Sejmie ruszyły prace nad projektem ustawy zakazującej używania komórek w szkołach podstawowych. Inicjatywa ma na celu poprawę koncentracji uczniów, ich dobrostan psychiczny oraz ograniczenie negatywnych skutków nadmiernej ekspozycji na technologie cyfrowe. W spotkaniu poświęconym temu tematowi uczestniczyli przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ministerstwa Cyfryzacji, eksperci oraz organizacje pozarządowe – podał Infor.pl.

– Z jakichś powodów zbanowaliśmy alkohol w szkole, narkotyki, możliwość przychodzenia z nożami do szkoły. Dzisiaj, z tego, co widzimy, czujemy i wiemy, telefon może być narzędziem absolutnie fantastycznym, jeżeli chodzi o danie możliwości poszerzania wiedzy o świecie, ale może być też, zwłaszcza w przypadku osoby o kształtującej się dopiero wiedzy o relacjach między ludźmi, śmiertelnie niebezpiecznym narzędziem – mówił Szymon Hołownia 16 kwietnia na posiedzeniu w Sejmie.

Projekt ma szansę trafić pod obrady jeszcze w tym roku i zyskać ponadpartyjne poparcie.

Oj, to Konfederacja straci dostęp do elektoratu… – zadrwił Lewarro (x.com/Lewarro).

Ograniczenie użytkowania telefonów wprowadzają szkoły wraz z rodzicami i uczniami. Demokracja i współdecydowanie. Autonomia nauczycieli i poszanowanie praw rodziców do kontaktu z dzieckiem. Są liczne dobre praktyki w polskich szkołach. Taki model działa. Dzięki za inicjatywę, doceniam troskę o sprawy oświaty. Dwie wiceministry z PL2050 w MEN takiego projektu do tej pory nie zgłaszały – ciut kąśliwie skomentowała inicjatywę Hołowni szefowa MEN Barbara Nowacka (x.com/ barbaranowacka).

To nie jest problem, który powinien być rozwiązywany na forum Sejmu. Wystarczy regulamin szkolny. o ile chce Pan zakazać uczniom, niech Pan również zakaże posłom podczas posiedzenia, bo widzę, iż zamiast się zajmować legislacją, masowo robią transmisje w mediach społecznościowych! – grzmiał Adam Chełstowski (x.com/ AdamChe111).

Największym wyzwaniem jest czas spędzany z telefonami po szkole; pierwszym i największym wyzwaniem fakt, iż 1,4 mln dzieci 7 – 12 lat ma dostęp do platform cyfrowych, choć nie powinny. Jak pokazuje raport „Internet dzieci”, najwięcej czasu w TikToku, Instagramie itd. dzieci i nastolatki spędzają po szkole i w weekendy. Mają dostęp do treści pornograficznych, pełnych przemocy, uzależniających, hazardu i są narażone na seksualne skrzywdzenie. Bardzo bym chciała, by te problemy rozwiązał zakaz w szkole… – poparła pomysł marszałka Monika Rosa (x.com/moanrosa).

Systemowy, odgórny zakaz nie jest dobrym pomysłem. Problemem zawsze będzie konsekwencja w jego realizowaniu oraz narzędzia do jego egzekwowania, ale również niezrozumienie sensu i nasza wrodzona chęć walki z zakazami. Taki „ban” może również – w niektórych przypadkach – być traktowany jako ograniczenie wolności. Co zamiast odgórnego zakazu? Oczywiście, iż umożliwienie SZKOLE wprowadzenia takiego zakazu. Wprowadzenie podstawy prawnej zakazu korzystania z telefonów pozwoli społeczności szkolnej (nauczyciele, uczniowie, rodzice) przeprowadzić dyskusję oraz wprowadzić zasady panujące w szkole, w tym system nagród i kar za złamanie lub przestrzeganie zakazu – pisał Marcin Józefaciuk (x.com/M_Jozefaciuk).

Ciekawe, jak podejdą do tego „bana” rodzice uczniów, bo kilka godzin w szkole bez telefona będzie potęgować popyt na niego w domu. I co mają zrobić rodzice? – zastanawiał się Marek Witkowski (x.com/MarekWitkowsk14).

Nie telefon jest problemem, tylko social media; większość social mediów wymaga 13 lat, żeby mieć tam konto. Może wymagania co do realnej weryfikacji wieku zamiast zakazu telefonu? – proponował Patryk Gliwiński (x.com/ GliwinskiPatryk).

To nie szkoły powinny przede wszystkim walczyć ze telefonami, ale rodzice dzieci. Bo to rodzice konstytuują telefona w domu. Zamiast rozmawiać z dzieciakiem, popołudnia i wieczory po pracy spędzają, siedząc z nosem w ekranie. Taki dzieciak postrzega to jako normę, więc czyni podobnie jak jego rodzic. Przykład idzie z góry. Szkoły co najwyżej mogłyby wspierać wysiłki rodziców, o ile oni się w ogóle na takie zdobędą. Przecież to jest wygodne – dać dziecku telefon i mieć spokój, czas dla siebie, zamiast komunikować się z młodziakiem. Pomysł Hołowni jest naiwny. Uważam, iż jesteśmy tak głęboko uzależnieni od social mediów i ekranów, iż Polakom przydałaby się jakaś ogólna terapia fonoholizmu. Może jest to pole do popisu dla Ministerstwa Zdrowia? Uświadomić ludziom, iż komórka niczym nie różni się od wódki, fajek, cukru czy innego narkotyku – rozważał Gerwazy (Gazeta.pl).

Panie Marszałku Kochany, zakażmy używania książek, bo odwracają uwagę, niszczą wzrok i zdarzają się w nich treści wulgarne. Długopisy i zeszyty też niech będą zakazane, bo dzieci muszą ćwiczyć pamięć… Rozbicie termometru nie leczy gorączki. Edukacja zamiast prohibicji… – sugerował Kamil Kociołek (x.com/KamilKociolek).

Osobiście mam żal do pani minister Barbary Nowackiej, iż skrytykowała Szymona za to, iż wyszedł z tą inicjatywą. Naprawdę, źle to świadczy o ministrze edukacji, który nie dostrzega potrzeby pielęgnowania higieny cyfrowej. Źle to świadczy o ministrze edukacji, który nie zauważa, iż znaczna część porannych live’ów na TikToku odbywa się podczas lekcji, gdzie w ich tle słychać nauczyciela prowadzącego zajęcia. Źle to świadczy o ministrze edukacji, który bagatelizuje fakt, iż wiele lekcyjnych zadań jest dziś wykonywanych z pomocą ChatGPT – wytykał Bartosz (x.com/Bartosz2050).

Idź do oryginalnego materiału