- Spędziliśmy z Milenką chwilkę, później pielęgniarka zabrała dziecko, odjechała wózeczkiem. Po chwili usłyszeliśmy huk i przeraźliwy płacz. Popatrzyliśmy na siebie, ja wykrztusiłem tylko: to chyba Milenka - opowiadają rodzice o wypadku, który Szpital Ujastek próbował zatuszować. Sprawę bada prokuratura; a problemów w sposobie działania szpitala jest więcej.