Ile do przerwy, tyle na koniec

16 godzin temu

Niewiele dobrego piszemy w ostatnim czasie o postawie Świdniczanki na trzecioligowym froncie. Przynajmniej narazie się to nie zmieni, bo ekipa Łukasza Jankowskiego przegrała właśnie czwarty mecz z rzędu. Tym razem na własnym boisku, z beniaminkiem z Jędrzejowa.

Zielono – biało – czerwonych niemal zawsze można chwalić za ambicję, wolę walki i wiarę, iż pomimo trudnej sytuacji w klubie mogą na koniec sezonu osiągnąć korzystny rezultat. Tyle tylko, iż nie idzie za tym zdobycz punktowa, a to jest przecież najważniejsze. W piątek Jakub Szymala i spółka przegrali bardzo ważne spotkanie, z jednym z rywali w walce o utrzymanie. Naprzód “załatwił sprawę” już w pierwszej połowie, dwukrotnie pokonując bramkarza Świdniczanki. Najpierw na listę strzelców wpisał się Kacper Durda, który wykorzystał rzut karny. Minęło nieco ponad 120 sekund, a było już 2:0. W protokole sędziowskim zapisał się Jakub Przybysławski i stało się jasne, iż gospodarze będą musieli wykonać dużą pracę, by odwrócić losy rywalizacji. Pomimo starań nie udało im się.

– Jesteśmy bardzo zadowoleni z pierwszej połowy – ocenił starcie Paweł Bażant z Naprzodu Jędrzejów, wybrany MVP meczu. – Wyglądała w naszym wykonaniu bardzo dobrze. Druga połowa natomiast jest do zapomnienia. Świdniczanka przejęła kontrolę, my próbowaliśmy jedynie kontratakować. Najważniejsze są jednak trzy punkty, bo tych punktów nam bardzo brakuje.

Świdniczanka Świdnik – Naprzód Jędrzejów 0:2 (0:2)

Durda 29′ (rzut karny), Przybysławski 32′

Świdniczanka: Śliwka, Futa, Sienicki, Szymala, Guzewicz (Fedoruk 65′), Tymosiak, Woder (Dubiel 58′), Brzyski (Łuczuk 58′), Kutyła, Wojciechowski (Konojacki 55′), Poleszak

Idź do oryginalnego materiału