Wisła Płock podejmowała Koronę Kielce w pierwszej kolejce PKO Ekstraklasy sezonu 2025/26. Policja nałożyła na to spotkanie klauzulę imprezy masowej podwyższonego ryzyka - taka klauzula powoduje m.in. iż organizator musi zatrudnić dodatkową ochronę na obiekcie, a zmobilizowanych jest więcej policjantów.
Przyjazd do Płocka zapowiedziało 550 kibiców z Kielc, którzy zdecydowali się na podróż tak zwanym pociągiem specjalnym. Wiadomo, iż przyjaźnią, delikatnie mówiąc, nie darzą się kibice piłki manualnej. W przypadku piłki nożnej aż takiej niechęci może nie ma, ale jednak stosunki są napięte.
Opóźniony przyjazd
Kibiców przyjeżdżających do Płocka pociągiem czeka ok. 2,5-kilometrowy marsz z dworca PKP na stadion. Według naszych informacji już na tym etapie pojawiły się problemy - pociąg spóźnił się około 40 minut. To miało swoje konsekwencje.
Kolumna kibiców szła bowiem przez ulice, którymi docierają na stadion setki kibiców. Tu jeszcze nic się nie wydarzyło. Najtrudniejszy był moment, kiedy grupa kibiców znalazła się tuż pod kasami stadionu im. Kazimierza Górskiego i sektorem rodzinnym. Fani Korony krzyknęli "je... Petrę, je...". Wchodzący na stadion kibice Wisły odpowiedzieli gwizdami. Atmosfera stała się przez chwilę gorąca, poleciało kilka butelek, policja użyła gazu pieprzowego.
Nagranie udostępnił m.in. profil Styl Kibica.
Zapytaliśmy policję o powody wyboru takiej trasy.
- Przeprowadzenie grupy kibiców odbyło się najkrótszą możliwą drogą. W trakcie zabezpieczenia żaden z funkcjonariuszy nie odniósł obrażeń. Nie zgłosiły się również osoby postronne, które miałyby ucierpieć podczas meczu
- odpowiedziała nam Komenda Miejska Policji w Płocku.
Rzeczywiście trudno znaleźć inną pieszą drogę z dworca na sektor gości. Rozwiązaniem wydaje się podstawienie kilku autobusów.
Policja nie udostępnia informacji dotyczącej liczby funkcjonariuszy zabezpieczających mecz. Policja posługuje się terminem "adekwatna liczba".
Wiadomo jednak, iż niektórzy ucierpieli w wyniku gazu rozpylonego w powietrzu. Kilkoro rodziców napisało o tym pod postem na Facebooku Wisły Płock.
- Przyjęto zawiadomienie o uszkodzeniu jednego z pojazdów zaparkowanego w rejonie stadionu
- dodaje policja.
Po raz pierwszy w historii kibice drużyny gości zostali poprowadzeni w ten sposób - przy kasach głównych i sektorze rodzinnym. Rodzi to ryzyko oczywistych napięć. Być może gdyby pociąg był na czas, a kibice Korony weszli na stadion kilkadziesiąt minut wcześniej, do incydentów by nie doszło.
Takie rozwiązanie sprawy rodziło też szereg problemów dla kibiców Wisły. Wielu fanów dojechało na stadion spóźnionych lub w ostatniej chwili. Przez kilkadziesiąt minut na stadion nie można było dojechać od strony Narodowych Sił Zbrojnych, bo szli tamtędy kibice Korony. Policja zamknęła też zjazd z obwodnicy na rondzie Nafciarzy, więc jedyną drogą dojechania na stadion było wybranie ulicy Łukasiewicza od południowej strony.