Jaga powitała Ligę Konferencji:L nieefektownie, nerwowo ale zwycięsko.

3 godzin temu
Jagiellonia skromnie, ale zasłużenie pokonali Hamrun Spartans w meczu otwarcia Ligi Konferencji. Żółto-czerwoni nie zaimponowali w tym meczu ani organizacją gry, ani skutecznością, ani solidną obroną. Goście grali niewygodny futbol: agresywnie, twardo - na granicy faulu (czasem brutalnie). Potrafili też groźnie kontrować i parę razy napędzili stracha Sławomirowi Abramowiczowi. Skończyło się wygraną, ale styl tego meczu na pewno kibice zechcą zapomnieć dopisując tylko cenne 3 punkty do ogólnej punktacji. Apetyty były większe, bo goście od 63 minuty grali w dziesiątkę. Żółto-czerwono po miesiącu

Ponad miesiąc czekali kibice w Białymstoku na powrót żółto-czerwonych na stadion przy ulicy Słonecznej. Na trybunach - mimo chłodu i tego, iż mecz był w środku tygodnia - były tylko sporadyczne wolne miejsca. A Jagiellonia od samego początku przystąpiła do ataków. Pierwsi jednak strzał w kierunku bramki próbowali oddać goście, ale strzał Josepha Mbonga został zablokowany. W 4 minucie pierwszą świetną akcję mieli białostoczanie: po akcji prawym skrzydłem zakończył ją Jesús Imaz, który odegrał piętą do Afimico Pululu, ale jego strzał minął bramkę Henry Bonello.

Ale goście nie zamierzali wyłącznie pilnować własnej bramki. W 9 minucie po podaniu Mbongo piłka trafiła na skrzydło do Saliou Thioune, który wymanewrował naszych obrońców i oddał strzał z 16 metrów. W środek bramki i zbyt lekko, aby zaskoczyć Sławomira Abramowicza. I ku zaskoczeniu widzów Maltańczycy wcale nie zamierzali oddać tanio skóry. Wbrew oczekiwaniom wcale n
Idź do oryginalnego materiału