Jaga przegrywa w Zabrzu i koniec serii. Czego nie widział sędzia Frankowski?

1 miesiąc temu
Niezwykła seria 18 spotkań bez porażki w wykonaniu żółto-czerwonych zakończyła się w Zabrzu. W meczu na szczycie białostoczanie dość pechowo przegrali 1:2. Ekipa Adriana Siemieńca zagrała na Roosvelta niezłe spotkanie ale porażka pozbawiła ją fotela lidera. Rozgoryczenie gości jest duże, bo wielki wpływ na wynik miały decyzje sędziego Bartosza Frankowskiego. Można je ocenić albo jako wyjątkowo kontrowersyjne albo jako skandaliczne. Z pewnością jednak sędzia był jedną z osób, której postawa miała wpływ na końcowy rezultat tego meczu. Frankowski show

Jagiellonia do tego meczu przystąpiła jako lider. Po sensacyjnym remisie w Lidze Konferencji z ekipą RC Strasbourg część ekspertów uznawała, iż jest faworytem meczu w Zabrzu. O ile zabrzanie w przebiegu meczu udowodnili, iż zasłużenie są w ścisłej czołówce, o tyle wynik i przebieg spotkania zostały zdominowane przez serię kontrowersyjnych i dość irracjonalnych decyzji sędziego Bartosza Frankowskiego, przez które poszkodowani byli głównie białostoczanie. Arbiter nie ukarał fauli gospodarze kartkami (w tym przynajmniej dwoma czerwonymi), nie odgwizdywał oczywistych fauli (także w wykonaniu białostoczan) i zachowywał się jakby pomyliły mu się dyscypliny i zamiast futbolu sędziował walki MMA.

Jeden z kibiców komentujących postawę arbitra nawiązał do słynnej afery alkoholowej, której był "bohaterem" (wraz z kolegą w przeddzień meczu pod wpływem alkoholu przestawiał znaki drogowe w Lublinie) napisał dość złośliwie.
Idź do oryginalnego materiału