W niedzielę 23 listopada o godzinie 12:15, na Chorten Arenie w Białymstoku Jagiellonia Białystok rozpocznie maraton ośmiu spotkań. Te mecze zadecydują o jej pozycji na koniec 2025 roku. Rywalem żółto-czerwonych, którzy mają na koncie 27 punktów jest GKS Katowice (13. miejsce, 17 pkt). Mimo iż Jagiellonia jest faworytem, goście przyjeżdżają w niezłej formie, mając za sobą serię czterech wygranych z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Przerwali ją w derby Górnego Śląska ulegając Piastowi Gliwice. Oba zespoły, które obejrzymy w niedzielę w ostatnich pięciu meczach zanotowały identyczny bilans: trzy zwycięstwa i dwie porażki, co zapowiada wyrównaną walkę. Powinny też paść gole, zwłaszcza iż w sześciu ostatnich ligowych meczach Jagiellonii padało powyżej 2,5 gola.
Jaga w pełni sił i problemy bogactwa
Atutem Jagiellonii jest szeroka kadra i powrót do pełni sił po przerwie reprezentacyjnej. Jak zadeklarował trener Adrian Siemieniec na przedmeczowej konferencji siły zregenerowali kluczowi gracze, w tym kapitan Tarasa Romanczuk (narzekał na uraz). Do składu wraca także Afimico Pululu (po pauzie za kartki), a jedynym kontuzjowanym pozostaje Alejandro Cantero.
Trener Adrian Siemieniec ma "problem bogactwa", zwłaszcza na pozycji bramkarza, gdzie po kapitalnym występie Miłosz Piekutowski rywalizuje z wracającym do zdrowia Sławomirem Abramowiczem. Pewniakami do gry pozostają chyba Bartłomiej Wdowik, Romanczuk i Jesus Imaz. To wła