Jagiellońska Alfa i Omega: strzelali na początku i końcu. Wreszcie odpalili!

4 godzin temu
Ten mecz zaczął się atomowym ciosem dla Widzewa. Już w 3 minucie Jagiellonia objęła prowadzenie. Pierwsza ofensywna akcja żółto-czerwonych (w tym meczu fioletowych ze względu na założenie trzeciego stroju meczowego) i 1:0!. Wrzutka ze środka pola trafiła do Jesusa Imaza. Ten odegrał ją do Louki Pripa, który bez namysłu zagrał ją w uliczkę do Dawida Drachala. Piłkę niedokładnie zbił Sebastian Bergier i trafiła ona pod nogi Jesusa Imaza. Ten wyciągnął z bramki Rafała Gikiewicza i podał piłkę na 7 metr do Dawida Drachala. Ten spokojnie wpakował ją do pustej bramki! Jagiellończycy nie cofnęli się, ale zdenerwowany utratą gola Widzew zaczął grać bardziej agresywnie. W 20 minucie goście mieli pierwszą szansę na wyrównanie: Łodzianie przeprowadzili akcję i zakończyli ją strzałem z ostrego kąta Frana Alvareza. Piłka trafiła prosto w Sławomira Abramowicza.

W 25 minucie piłka gwałtownie krążyła miedzy nogami graczy gości. Za gwałtownie na defensywę Jagi: Alvarez podał piłkę do Bergiera, który mimo asysty obrońcy Jagi strzałem z 11 metrów pokonał Abramowicza. Białostoczanom nie wyszła pułapka ofsajdowa: linię złamał Wdowik.

Jagiellończycy nie ustępowali, ale ze stałych fragmentów gry nie potrafili zagrozić bramce rywali. Strzały szybowały wysoko nad bramką Gikiewicza lub były wybijane. Z kolei goście z 31 minucie znowu byli blisko strzelenia gola: z rzutu wolnego bitego niemal z linii bocznej piłka poszybowała w pole karne Jagi i Ricardo Visus pomylił się o kilka metrów. Obrońcy Jagi znowu pozwolili na oddanie strzału. W 3
Idź do oryginalnego materiału