„Jak nas widzą, tak nas piszą” – apel kibica Wisły Kraków

14 godzin temu

Otrzymaliśmy list oraz zdjęcia od Pana Piotra (nazwisko do wiadomości redakcji), który przedstawił się jako zagorzały kibic Białej Gwiazdy. W swoim apelu zwraca uwagę na problem niewłaściwego parkowania w dniu meczu Wisły Kraków i prosi innych fanów klubu o większą odpowiedzialność oraz szacunek – zarówno dla innych uczestników ruchu, jak i miejskiej zieleni. Publikujemy jego list w całości.

Szanowna Redakcjo,

piszę ten list jako wierny kibic Wisły Kraków – nie po to, by komukolwiek robić wyrzuty, ale z nadzieją, iż wspólnie możemy zadbać o coś więcej niż tylko wynik meczu. Wczoraj, idąc na stadion przy ul. Reymonta na spotkanie z Wisłą Płock, zauważyłem coś, co – niestety – rzuca cień na nas jako społeczność kibiców.

Przy ul. Piastowskiej, dokładnie na wysokości Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UJ, wielu z nas postanowiło zaparkować samochody… na trawniku. I nie byłoby to może nic nowego, ale tym razem auta nie stały wzdłuż ulicy, tylko wciśnięto je między ogrodzenie Studium a ścieżkę rowerową i chodnik – dosłownie na środku pasa zieleni, który powinien być buforem bezpieczeństwa, a nie parkingiem.

Żeby się tam dostać, trzeba było najpierw przejechać przez trawnik, a potem przez ruchliwą ścieżkę rowerową oraz chodnik. To wszystko działo się na krótko przed meczem, kiedy w tym miejscu było pełno ludzi – rodziny z dziećmi, biegacze, rowerzyści, rolkarze. Sam widziałem, jak jeden zdezorientowany rowerzysta musiał gwałtownie hamować, bo tuż przed nim przez ścieżkę wtoczył się samochód.

Nie wspomnę już o samym trawniku, który po takim manewrze przypomina bardziej klepisko niż zieleń miejską. Zadeptane stokrotki, rozjechane mlecze, głębokie koleiny po oponach – to nie tylko kwestia estetyki, ale też braku szacunku dla wspólnej przestrzeni, którą tworzymy razem z mieszkańcami. Trawnik to nie błoto na boisku – nie regeneruje się w tydzień, a potem przez całe lato straszy wyschniętą ziemią i błotnistymi śladami.

Rozumiem, iż w dniu meczu każdy chce być jak najbliżej stadionu, ale nie możemy tego robić kosztem bezpieczeństwa innych. Ani tym bardziej w sposób, który zostawia po sobie zniszczoną zieleń i nerwy mieszkańców. Jak nas widzą, tak nas piszą – a wczoraj daliśmy niestety argumenty tym, którzy uważają nas za nieodpowiedzialnych i aroganckich.

Koledzy i koleżanki – apeluję do Was: parkujmy z głową. Dbajmy o wspólne dobro. Jesteśmy kibicami wielkiego klubu z wielką tradycją. Pokażmy, iż potrafimy nie tylko głośno dopingować, ale też szanować innych – i miasto, w którym żyjemy.

Z wyrazami szacunku,

Piotr

Idź do oryginalnego materiału