Pierwszy dzwonek to wielkie emocje. Jak wspierać dziecko w tej podróży w nieznane, i o jakiej prostej zasadzie przede wszystkim należy pamiętać – opowiada Magdalena Tereszkiewicz-Mosek, psycholożka z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupa Lux Med.
– Gdy dziecko przekracza po raz pierwszy próg szkoły, emocje towarzyszą nie tylko jemu. W jaki sposób dorosły powinien zadbać o siebie, by być realnym wsparciem w tych wyjątkowych chwilach?
Po pierwsze, zastanówmy się, czym szkoła była dla nas. Jakie mamy doświadczenia z nią związane. Niektórym szkoła będzie kojarzyć się przecież ze wspaniałym miejscem, pełnym euforii i spotkań z przyjaciółmi, dla innych z trudnym albo bardzo trudnym czasem. Warto jednak w tym wszystkim rozdzielić nasze doświadczenia od tego, co może czuć dziecko. Ważne, abyśmy rozpoznali nasze uczucia i emocje związane z tym ważnym wydarzeniem. A jeżeli mamy jakieś obawy z tym związane, to nie obarczajmy tym dziecka. Nie opowiadajmy, iż boimy się, iż sobie nie poradzi np. nie znajdzie kolegów, nie usiedzi w ławce, bo ono we własnych oczach wtedy wiele traci. Może mieć poczucie, iż rodzic nie widzi w nim ucznia, iż szkoła będzie czymś trudnym i nie da sobie na pewno rady. Spróbujmy zachować spokój wbrew temu, co możemy czuć. A jeżeli coś wywołuje nasz niepokój, to porozmawiajmy o tym z dorosłą osobą, nie z dzieckiem. Nie obciążajmy dziecka własnymi wątpliwościami. Z drugiej strony warto opowiadać np. o tym, iż ciocię Anię, którą lubi, poznaliśmy właśnie w pierwszej klasie lub o tym, iż mieliśmy problem ze znalezieniem toalety i nie chcieliśmy nikogo o to zapytać. Dzielmy się anegdotami i opowiadajmy o sytuacjach, które nam się przytrafiły. Niech to będzie część ciekawej, ważnej historii, a nie źródło stresu dla dziecka.
– Czyli lepiej skupić się na opowieściach z happy endem?
Powiedziałabym bardziej – z mądrym rozwiązaniem. Np. nie wiedziałam, co zrobić, ale zapytałam o to. To ma być historia o nas. Dzieci lubią takie historie.
– A czy dodawanie otuchy słowami: na pewno sobie poradzisz, będzie super jest dobrym pomysłem?
Nigdy nie wiemy, jak naprawdę będzie, więc obiecywanie i mówienie, iż będzie „jakoś tam”, jest ryzykowne. Skupiłabym się raczej na wzmacnianiu kompetencji dziecka. Można mu powiedzieć: „no nie wiem, jak w tej szkole będzie, ale wiem, iż potrafisz to i to, i to”. Konkretnie.
– Jakie emocje mogą towarzyszyć dziecku w tych pierwszych dniach szkoły?
Trudno powiedzieć, bo każde dziecko może zareagować inaczej. To, co jest pewne, to fakt, iż dużo będzie się działo. Będzie sporo bodźców, nowych sytuacji. Jedno dziecko będzie bardzo podekscytowane i będzie w domu opowiadać o wszystkim, drugie nic nie powie albo powie dopiero po tygodniu, iż coś się wydarzyło. Z pewnością musimy zadbać o dobrostan dziecka, o to, by jego układ nerwowy nie był przeciążony. Musimy zrozumieć, iż może być zmęczone i mieć za dużo bodźców. W szkole jest głośno i tłoczno. Dlatego po lekcjach pójdźmy na spacer, spokojnie wracajmy ze szkoły. Nie róbmy żadnych dużych rewolucji w domu. Na początku wystarczą te w szkole. Aby uniknąć szoku związanego z przejściem do nowego planu dnia, jeszcze przed rozpoczęciem szkoły zacznijmy zachęcać dziecko np. do rysowania czy wspólnego czytania w ciągu dnia. Wejdźmy w pewną rutynę. To może być dosłownie pół godziny po południu. Nie chodzi tutaj o żaden rygor i straszenie. Nie zależy nam przecież na tym, aby szkoła źle się kojarzyła. jeżeli wiemy, iż aktualnie dziecko chodzi spać później, niż będzie chodziło od września, to już teraz wprowadźmy zmiany, zaczynając od małych kroków – dziś kładziemy się 15 minut wcześniej, jutro o kolejne 15 minut. To pozwoli łagodniej wejść w pewien rytm. Co ważne, będzie to łatwiejsze dla dziecka i rodzica.