Jak zamknięcie przestrzeni powietrznej wpływa na pracę lubelskiego lotniska?

2 godzin temu
Zdjęcie: Jak zamknięcie przestrzeni powietrznej wpływa na pracę lubelskiego lotniska?


Ostatnie zamknięcie przestrzeni powietrznej, między innymi dla lotniska w Świdniku nie wpłynęło na jego funkcjonowanie – zapewnia prezes Portu Lotniczego Lublin, Krzysztof Matuszczyk. Jego zdaniem takie incydenty w większości przypadków są też niezauważalne dla pasażerów, choć w kontekście wojny na Ukrainie prestiż portu lotniczego i jego odpowiedzialność rośnie.

Z prezesem lubelskiego lotniska Krzysztofem Matuszczykiem rozmawiał Tomasz Maczulski.

Jak funkcjonuje lotnisko w momentach zamknięcia przestrzeni powietrznej? Czy to zakłóca pracę?

– W wielu wypadkach pasażerowie mogą choćby tego nie odczuć. Dotychczasowe przerwy w funkcjonowaniu lotniska, czyli tak naprawdę w dostępności przestrzeni powietrznej nad lotniskiem, często zdarzały się w godzinach nocnych, kiedy to lotnisko w ogóle nie pracowało, a w ciągu dnia zdarzało się (było to choćby więcej niż dwa razy), iż wynikało to często właśnie z ćwiczeń wojskowych. Było to akurat w godzinach pomiędzy rejsami, więc pasażerowie mogli choćby nie zauważyć, iż w danym momencie żaden z drobnych, niewielkich samolotów ani nie startuje, ani nie ląduje, bo akurat ich rejsy odbyły się albo tuż przed, albo tuż po uruchomieniu lotniska.

CZYTAJ: 4-milionowa pasażerka w Porcie Lotniczym Lublin! [ZDJĘCIA]

Czy to ostatnie zamknięcie przestrzeni powietrznej wpłynęło jakoś na loty? Któreś zostały odwołane czy przekierowane?

– W pierwszym przypadku, o którym tutaj mówimy, czyli ok. dwóch tygodni do tyłu, praktycznie rzecz biorąc, trudno mówić o jakichkolwiek zakłóceniach, ponieważ jeden z rejsów wystartował z 6-minutowym opóźnieniem. Natomiast przypadek z tego weekendu wywołał troszkę bardziej wyraziste zakłócenie, ponieważ jeden z rejsów, konkretnie Rzym, został przekierowany i lądował na innym lotnisku, a rejs do Splitu został odwołany. Wiadomo, iż może trafić się również, iż przestrzeń powietrzna będzie zamknięta o wiele dłużej niż te 2-3 godziny, iż obejmie np. przyloty 2-3 rejsów i odloty takiej samej liczby. Wtedy musimy uruchamiać tryby awaryjne, które w wielu wypadkach są ustalane z przewoźnikami – co z pasażerami, gdzie ich przebookować, gdzie ich przewieźć.

Tak było m.in. w tych dwóch ostatnich przypadkach?

– Nas akurat w ogóle to nie dotknęło. Nasi pasażerowie zdążyli odlecieć lub odlecieć z niewielkim opóźnieniem.

W przypadku, gdyby takie sytuacje zdarzały się za dnia, po południu, czy możliwa jest zmiana siatki połączeń? Czy są jakieś dodatkowe procedury, żeby ulżyć pasażerom?

– Zakładamy, iż to, co się dzieje, będzie jednak sporadyczne. Ani przewoźnicy, ani my w tej chwili nie zakładamy zmian w godzinach połączeń, w godzinach rejsów, które realizowane są od nas i do nas. Na taką okoliczność, kiedy jednak któryś z rejsów jest tzw. rejsem zakłóconym, są ustalone procedury. Ten samolot przecież nie będzie wisiał w powietrzu, jest przekierowany na jakieś lotnisko. A więc jest kwestia odebrania pasażerów z tamtego lotniska, co organizuje już lotnisko, na którym samolot wylądował. Naszą rolą jest uzgodnienie z przewoźnikiem dostarczenia pasażerów na lotnisko, z którego mają odlecieć lub poinformowanie pasażerów, iż mają możliwość przenocowania i są przebookowani np. na kolejny rejs lub rejs zakłócony przyleci, ale np. z 5- czy 6-godzinnym opóźnieniem.

CZYTAJ: Jak rozpoznać sygnały alarmowe i jak zachować się w sytuacji kryzysowej?

Jakiego znaczenia nabiera ta sytuacja, m.in. incydent z dronami, także w kontekście wojny na Ukrainie, dla lubelskiego lotniska?

– Może to nie najlepiej zabrzmi, ale jednak dynamika ruchu zwiększyła się u nas po wybuchu konfliktu na Ukrainie. Mieliśmy tego przykład już w pierwszych miesiącach, kiedy duże transporty pomocowe przylatywały i były u nas rozładowywane i transportowane dalej do Ukrainy. W tej chwili mamy na miejscu komponent wojskowy, który realizuje te zadania. Ale to już kwestia ich działań. Są doskonale przygotowani, samodzielnie realizują kwestię rozładunku i przeładunku towaru, który przylatuje.

Czy to ma jakiś wpływ na rozwój i przyszłość lotniska?

– Ponoć Greta Garbo to powiedziała: nieważne, jak o nas mówią, ważne, żeby mówili i nie przekręcali nazwiska. Więcej dzieje się na lotnisku, więcej mówi się o lotnisku i pisze. Wzrastają możliwości tego lotniska, ponieważ jest szerzej znane. Może ktoś, kto do tej pory nie myślał, iż można z niego skorzystać, słysząc to, dojdzie do wniosku, iż będzie miał tutaj jakiś interes do zrobienia i skorzysta z naszych usług.

Port Lotniczy Lublin od początku swojego istnienia, czyli od grudnia 2012 roku, obsłużył już 4 miliony pasażerów.

To właśnie dziś powitano w Świdniku pasażerkę, która ustanowiła tę dokładną liczbę.

MaTo / opr. WM

Fot. Krzysztof Radzki

Idź do oryginalnego materiału