Jak zostać następcą Szymona Marciniaka?

2 dni temu
Zdjęcie: Jak zostać następcą Szymona Marciniaka?


Brakuje sędziów piłki nożnej w naszym województwie. w tej chwili mecze świętokrzyskich futbolistów na wszystkich szczeblach rozgrywkowych nadzoruje 150 arbitrów.

Dwa razy do roku Świętokrzyski Związek Piłki Nożnej organizuje kursy dla chętnych chcących rozpocząć swoją przygodę z gwizdkiem i chorągiewką. Głównym wymogiem uczestnictwa w szkoleniu jest ukończenie 16 lat, średnie wykształcenie lub dokument poświadczający naukę w szkole średniej oraz zaświadczenie o niekaralności.

Jak podkreśla Filip Robak ze Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej, w tej chwili ze względu na duże braki sędziów, szkolenia realizowane są w trybie przyspieszonym. realizowane są kilka dni, a zajęcia są prowadzone przez doświadczonych arbitrów. Jak dodaje, wśród kandydatów nie brakuje osób nie mających styczności z piłką nożna, ale są także młodzi piłkarze.

– Aby zostać sędzią piłkarskim, kandydaci muszą zdać dwa testy. Pierwszy ze znajomości przepisów gry w piłkę nożną, do którego przygotowują się podczas wykładów. Drugi test dotyczy sprawności, co jest niezwykle ważne w pracy sędziego. Sprawdzian ten to tak zwane interwały, czyli cykl intensywnych okresów biegu i odpoczynku lub aktywności o niskiej intensywności. Nie jest to tak proste jak może się wydawać i często młodzi ludzie przygotowujący się do pracy sędziego są niemile zaskoczeni – tłumaczy.

90 procent osób, które przejdą kurs rezygnuje z kariery sędziowskiej. Najczęściej są dwa powody takiej decyzji: początkujący arbiter nie zarabia dużo, poza tym musi mierzyć się z werbalną agresją ze strony kibiców, a czasem także i piłkarzy.

– Początkujący sędzia zarabia kilkaset złotych na miesiąc. Dla młodego człowieka, który jeszcze się uczy i mieszka z rodzicami to nie są małe pieniądze. Natomiast jeżeli ktoś pracuje zawodowo, a w weekendy jeździ na mecze czasem zaniedbując wręcz życie rodzinne, po jakiś czasie dochodzi do wniosku, iż to nie ma sensu. Warto także wspomnieć o tym, iż będąc sędziom często można usłyszeć z trybun wulgarne okrzyki pod swoim adresem i nie każdy jest to w stanie wytrzymać – wyjaśnia Filip Robak.

Praca sędziów jest oceniana przez obserwatorów, najczęściej byłych sędziów. Tych jednak w Świętokrzyskim Związku Piłki Nożnej jest także za mało, sześciu na szczeblu centralnym i trzech na szczeblu okręgowy. Taka sytuacja powoduje, iż sędziowie, którzy rozpoczynają przygodę jako asystenci, o swoich błędach dowiadują się zwykle od arbitrów głównych, a z obserwatorem mają możliwość rozmowy raz lub dwa w ciągu rundy.

Są jednak młodzi ludzie, dla których sędziowanie jest pasją. Należy do nich z pewnością Bartłomiej Januchta, od ponad dwóch lat pełniący rolę arbitra w naszym województwie. Mimo iż studiuje na co dzień w Warszawie, w każdy weekend przyjeżdża i czuwa nad przepisową grą podczas meczów klasy okręgowej. Jak sam przyznaje, próbował swoich sił jako zawodnik, ale nie był zadowolony ze swojej gry, dlatego postanowił w inny sposób związać się z futbolem.

– Podczas mojej przygody z gwizdkiem spotkałem bardzo wielu wartościowych ludzi: doświadczonych sędziów, zawodników czy działaczy klubowych. To co jest dla mnie najtrudniejsze w pracy arbitra, to częste sytuacje, kiedy pod moim adresem z trybun padają wulgarne określenia czy wyzwiska. Nie wszyscy sędziowie potrafią sobie z tym radzić. Trzeba niestety przyzwyczaić się, iż tak się dzieje, nie reagować w żaden sposób i skupić się na swojej pracy – podkreśla.

Wszystkie szczegółowe informacje o tym jak zostać sędziom oraz o terminach organizowanych szkoleń można znaleźć na stronie internetowej szpnkielce.pl w aktualnościach oraz zakładce sędziowie.


Idź do oryginalnego materiału