
Rozmowa z JANUSZEM WALCISZEWSKIM, prezesem Miasta Szkła Krosno
KOSZYKÓWKA. I LIGA
– Do sezonu zespół z Krosna przystąpił w koszulkach z hasłem „Razem i Złoto” i cel osiągnął…
Trener Edmunds Valeiko wymyślił to hasło w odpowiedzi na różne sytuacje, które się wydarzały. Powiedział jedziemy razem i złoto. Rok temu mieliśmy wielką wpadkę w pierwszej rundzie play-off. Przystąpiliśmy z pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej, ale odpadliśmy. Był zawód, jednak usiedliśmy i powiedzieliśmy sobie, iż wiemy co robimy i mamy do siebie zaufanie. Chcemy wygrać ligę, musimy poczekać, jesteśmy cierpliwi i to zrobimy. Cel osiągnęliśmy.
Dziewięć lat temu, gdy po raz pierwszy wywalczyliśmy awans byłem przeszczęśliwy, ale po trzech sezonach spadliśmy do I ligi. Bardzo ciężko jest takim małym ośrodkom jak Krosno grać długo w ekstraklasie. Myślę jednak, iż nauczeni doświadczeniem, teraz już trochę inaczej do tego podejdziemy. Nieco inaczej będziemy się przygotowywać do tego wyzwania. Sześć lat temu po spadku z ekstraklasy powiedziałem kibicom, iż zrobimy wszystko, żeby do niej wrócić. Nie chcieliśmy podzielić losu innych klubów, które po degradacji kończą działalność, a potem o nich można poczytać tylko w archiwach historycznych.
Jestem mega szczęśliwy, iż wróciliśmy. Teraz jest dużo emocji, radości, ale od poniedziałku zaczyna się mega ciężka praca. Podziękowania należą się wszystkim naszym wspaniałym sponsorom, przyjaciołom, władzom miasta Krosna i kibicom. Wszystkim, którzy się przyczynili do tego sukcesu. Dzisiaj nie jestem w stanie ich wszystkich wymienić, ale to jest taka praca zbiorowa. Koszykówka jest grą zespołową. Prowadzenie klubu też jest taką grą, bo trzeba spiąć wszystkie elementy, żeby się poukładały i żeby na końcu się zakończyły takim stwierdzeniem jak dzisiaj. Jesteśmy najlepsi, wygraliśmy pierwszą ligę, cieszymy się strasznie.
– Chyba lepszego scenariusza finałowej rywalizacji nie można sobie wyobrazić, w której losy rozstrzygnęły się w piątym meczu w wypełnionej po brzegi hali MOSiR w Krośnie…
– Gratuluję Astorii, bo razem stworzyliśmy wspaniały finał, godny tej ligi. Zagrały pierwsza drużyna z drugą. Pięć emocjonujących meczów, w których w zasadzie decydowały detale. My dzisiaj przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść czterema, może pięcioma akcjami. Wielkie gratulacje i raz jeszcze ukłony dla Astorii no i dla naszego zespołu.

– Przed rokiem jak pan wspomniał był zawód, ale mimo porażki trener Edmunds Valeiko został obdarzony dużym zaufaniem, które się opłaciło.
– Mieliśmy trudną sytuację z kontuzjami, ale o niej nie mówiliśmy. Wtedy przegraliśmy, ale to nie znaczy, iż straciliśmy do siebie zaufanie. Porozmawialiśmy z trenerem, uzgodniliśmy, iż wiemy, gdzie mamy braki i co musimy poprawić. Spokój, konsekwencja i teraz możemy cieszyć się z awansu. Ja natomiast bardzo cierpię, bo w dzisiejszych czasach bardzo ciężko jest zorganizować tak drużynę ligową, żeby można było utrzymać ten sam skład przez 2-4 lata. To jest praktycznie niemożliwe. Nam się udało zostawić tych najlepszych zawodników z ubiegłego sezonu i uzupełnić skład. Jak co roku postanowiliśmy, iż wydamy pieniądze, pojedziemy do Las Vegas i będziemy szukać zawodnika zagranicznego. Nie na zasadzie oglądania highlightów na video, tylko po prostu będziemy tam tydzień oglądać. Udało nam się drugi raz rzędu wybrać naprawdę dobrze. „Trey” Jackson, jest MVP sezonu zasadniczego i finałów, więc zgodnie z naszym hasłem „Razem i Złoto”.
– Po tak świetnym sezonie takiego gracza wypadałoby chyba zostawić na kolejny?
– Na pewno byśmy chcieli. Mamy pewne klauzule w umowach, natomiast dzisiaj jest za wcześnie coś przewidzieć, ponieważ to są ciężkie rozmowy. Myślę, iż podstawą tego wszystkiego jest to, iż podoba mu się w Krośnie i bardzo dobrze mu się tu żyje. Mam nadzieję, iż będzie chciał z nami kontynuować swoją karierę piętro wyżej i sprawdzić się na najwyższym poziomie. Tak naprawdę, będąc na campach, liczył na grę w drużynach ekstraligowych w Europie. Trafił do nas z opcją, iż chcemy awansować i razem z nim grać dalej. Mam nadzieję, iż zagra z nami w kolejnym sezonie.

– Wasz budżet chyba nie należał w tym sezonie do czołówki finansowej w I lidze? Okazuje się, iż pieniądze nie odgrywają, aż tak dużej roli?
– Odgrywają, odgrywają. Nie oszukujmy się, my jesteśmy organizacją, która trochę inaczej podchodzi do tego. Specyfika naszej działalności jest taka, iż staramy się i jesteśmy profesjonalni, ale działamy też w dużej mierze w oparciu o wolontariat i o to, iż to jest nasza pasja, miłość. Nasze koszty wewnętrzne w klubie są praktycznie minimalne w stosunku do innych organizacji. Wszystkie pieniądze, jakie mamy, przeznaczamy na drużynę i to jest nasz sukces. To jest nasza pasja. Ja i ludzie, którzy ze mną pracują kochamy to od zawsze i po prostu nie jest to dla nas sposób zarobkowania, tylko jest sposób na spędzenie czasu i dodanie sobie troszkę obowiązków.
– Najważniejszy moment w tym sezonie? Co pan zapamięta, oprócz tego piątego decydującego meczu?
– Trzy ostatnie minuty trzeciego meczu w Bydgoszczy, gdzie rywale stanęli, a my zrobiliśmy dwa przechwyty, Hubert Łałak poszedł z kontrą i tak naprawdę wtedy, gdy zrobiło się 2-1, to gdzieś po głowie chodziło, iż wygramy. Z całym szacunkiem dla Astorii uważam, iż gdyby nie kontuzja Bartka Chodukiewicza, która rozbiła zespół całkowicie pod koniec trzeciej kwarty, to byłaby duża szansa, żeby z Bydgoszczy wywieźć wygraną. Tam jednak byli lepsi i wygrali z nami przez cztery kwarty. W tym piątym meczu mieliśmy duży problem związany z brakiem Bartka, jako zmiennika na centrze.
To jest jedna rzecz, natomiast inną są przepisy mówiące o młodzieżowcu, które mam nadzieję już się skończą. One powodowały, iż graliśmy w rotacji dwóch młodzieżowców. W Bydgoszczy kończyliśmy mecz z Hubertem Łałakiem i Jankiem Góreńczykiem z czterema faulami, kontuzjowanym Bartkiem i bez Przemka Wrony, który złapał pięć przewinień. Jednak ten trzeci mecz w Bydgoszczy jest taki kluczowy. Wróciliśmy do gry, wprowadziliśmy trochę niepokoju wśród rywali. Wówczas zobaczyliśmy, iż jesteśmy w stanie ich ograć, a to przecież naprawdę dobra drużyna. Astoria miała o wiele lepszy skład od nas, my mieliśmy jednak lepszą drużynę.
– W tym roku klub obchodzi 25 lecie istnienia. Awans to fajny prezent na jubileusz?
– Na pewno tak, my natomiast jesteśmy w klubie już 22 sezon i mam nadzieję, iż na ten kolejny uda się zebrać odpowiedni budżet by zagrać w ekstraklasie. Na razie się cieszymy, ale trzeba zaraz wziąć się do pracy. Myślę, iż teraz, tak jak ostatnio, też nam się uda ten budżet zbudować, przekonać sponsorów oraz lokalne a także mam nadzieję ogólnopolskie firmy. To jest fajne miejsce i fajna liga do tego, żeby się promować. Mam nadzieję, iż też wspomogą nas władze miasta. Wtedy jestem przekonany na 100 procent, iż będziemy grali w ORLEN Basket Lidze. Teraz trzeba wykonać dużo ciężkiej pracy, ale damy radę.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Miasto Szkła Krosno wraca do ekstraklasy!
POLECAMY:
Od emocji kipiało zarówno na parkiecie, jak i na trybunach! Galeria zdjęć z meczu Miasta Szkła Krosno o awans do ekstraklasy.
