Jasmine Paolini już po raz kolejny nie udało się pokonać Igi Świątek. W finale w Cincinnati, mimo iż bardzo dobrze zaczęła, przegrała 5:7, 4:6.
Po turnieju Włoszka pogratulowała raszyniance. - Grałaś świetnie, zasłużyłaś na ten tytuł. Gratulacje dla twojego zespołu - mówiła podczas ceremonii wręczenia trofeów.
Mimo przegranej z ust młodej tenisistki nie schodził uśmiech.
Dla części łodzian finał turnieju to nie było starcie Polki z Włoszką, ale Polki z Polką, ponieważ Jasmine Paolini ma polskie korzenie. Jej mama pochodzi z naszego miasta, tu wciąż mieszka jej babcia.
Dodajmy, iż ona sama, pytana, chętnie o tym opowiada. W wywiadzie dla Tenis Magazyn przyznała, iż regularnie odwiedza swoją babcię. Natomiast w rozmowie z Żelisławem Żyżyńskim z Canal+ Sport wyliczała swoje ulubione polskie potrawy. Wymieniła pierogi, barszczyk, sernik oraz ...krupnik. - We Włoszech nie ma tych potraw. Kiedy odwiedzam babcię, to zawsze dla mnie gotuje. Pamiętam to dobrze, robi tak, od kiedy byłam mała - mówiła.
Co ciekawe, tenisistka o wakacjach spędzonych w Łodzi mówiła po polsku. Przyznała, iż swoje językowe umiejętności ćwiczy z Magdaleną Fręch. - Jestem Włoszką, ale jestem też troszeczkę polska - przyznaje.