Stanisław Mikos przyjechał na Śląsk z walizką w ręku i głową pełną pomysłów. Zaczynał sam i choć przyznaje, iż musiał być pracowity i wytrwały, to jednak bez szczęścia nie udałoby mu się niczego osiągnąć. Dziś w rodzinnej firmie pracuje również jego żona Irma, syn Sławek, córki Ewa i Małgosia, a także siostrzeniec Adam, który kieruje zakładem w Zdzieszowicach. Są też kuzyni, sąsiedzi i znajomi, słowem sprawdzona drużyna, bo tylko taka, według szefa, zapewnia sto procent sukcesu.