
Michal Gasparik podkreśla często, iż jego zawodników i sztab interesować ma tylko i wyłącznie najbliższy mecz. O wadach i zaletach takiej strategii rozmawialiśmy z psycholog sportu Karoliną Pietrzak.
Na konferencjach z udziałem szkoleniowca zabrzan często podnoszony jest temat celu sportowego na ten sezon. Czy jest nim w tej chwili mistrzostwo Polski, a może start w eliminacjach europejskich pucharów? Słowacki trener konsekwentnie unika deklaracji w tej kwestii. Stosuje krótkoterminową strategię koncentracji na najbliższym spotkaniu. W rozmowie z psycholog sportu Karoliną Pietrzak spróbowaliśmy ocenić to podejście, dowiedzieć się o jego wadach i zaletach. Zapraszamy do lektury.
Trener Górnika Zabrze Michal Gasprik często powtarza, iż „interesuje mnie tylko najbliższy mecz”. Szkoleniowiec unika kreślenia długoterminowego celu swojej drużyny. Czy taka strategia ma jakąś konkretną nazwę w psychologii sportu?
– Tak, to podejście jest bardzo dobrze opisane w psychologii sportu. Najczęściej mówimy o orientacji na proces albo strategii małych kroków. Polega ona na skupieniu uwagi na najbliższym kontrolowalnym zadaniu, zamiast budowania presji długoterminowymi celami.
To filozofia bliska temu, co deklarował na przykład Adam Małysz, powtarzający, iż koncentruje się jedynie na oddaniu „dwóch równych skoków”, a nie na wygrywaniu całych turniejów. Tak samo funkcjonuje wielu współczesnych mistrzów – to nie przypadek, iż ich uwagę kieruje się na element, który mogą w pełni kontrolować tu i teraz.
Czy ma ona sens w przypadku rozgrywek, w których gra się 34 mecze plus spotkania pucharowe?
– Tak, i to bardzo duży sens. W ligowym maratonie łatwo się pogubić, jeżeli myśli się jednocześnie o tabeli, przyszłych przeciwnikach i potencjalnych scenariuszach. Koncentracja na najbliższym meczu działa jak filtr – chroni przed nadmiarem presji.
Wielu topowych sportowców przyznawało, iż to właśnie krótkoterminowa perspektywa pomagała im przetrwać najbardziej wymagające okresy. Iga Świątek np. mówiła, iż w czasie Wielkiego Szlema myśli tylko o następnym gemie, bo „cały turniej” jest zbyt abstrakcyjny. W podobnym duchu wypowiada się Novak Djoković, który podkreśla, iż nie wybiega w wyobraźni do finału, bo wtedy traci koncentrację na zadaniu bieżącym.
To bardzo podobny mechanizm do tego, co robi trener Gasparik – zawężenie pola uwagi, aby drużyna nie dźwigała ciężaru całego sezonu na plecach za każdym razem, kiedy wychodzi na murawę.
Korzyści będą widoczne również u trenera, który myśleniem krótkoterminowym ogranicza rozpraszanie i emocjonalny szum. Trener, który nie żyje wyobrażeniem „gdzie będziemy za dwa miesiące”, działa spokojniej i czyściej poznawczo. Presja tabeli, spekulacje, oczekiwania kibiców – to wszystko oddala się mentalnie. Z kolei bliskość jednego, konkretnego zadania daje poczucie kontroli i zwiększa skuteczność podejmowania decyzji.
Nieprzypadkowo wielu topowych szkoleniowców – choćby Pep Guardiola, który często powtarza, iż „liczy się tylko następny mecz” – stosuje tę samą filozofię. Dzięki niej trener jest mniej przeciążony i może efektywniej zarządzać zespołem w rytmie tygodniowym.
Jakie są niebezpieczeństwa w stosowaniu takiego podejścia?
– Ryzyka są dwa. Po pierwsze, jeżeli każdy mecz jest przedstawiany jako absolutnie najważniejszy, zawodnicy mogą funkcjonować w stanie ciągłej mobilizacji, co w dłuższej perspektywie może prowadzić do przeciążenia psychicznego. Tutaj niezwykle istotną rolę ogrywa to, w jaki sposób prowadzona jest komunikacja.
Po drugie, niektórzy sportowcy potrzebują wizji długoterminowej, jakiegoś „większego sensu”. o ile nigdy jej nie usłyszą, mogą mieć poczucie, iż są w wiecznym „tu i teraz” bez szerszego kontekstu. Dlatego idealnie jest znaleźć równowagę.
Jak to wygląda z punktu widzenia zawodnika, który jest realizatorem tej strategii? Czy jest duże ryzyko „wypalenia” i przemęczenia podejściem, które zakłada ciągłe bycie „pod prądem”?
– To zależy od stylu funkcjonowania zawodnika. jeżeli traktuje on najbliższy mecz jako wyzwanie, a nie zagrożenie – to strategia działa świetnie. Motywuje, daje poczucie kontroli, utrzymuje uwagę na tym, co można poprawić.
Ale jeżeli każdy tydzień jest przeżywany jak finał, to faktycznie może dojść między innymi do przemęczenia psychicznego, spadku kreatywności, czy wzrostu napięcia i błędów wynikających z nadmiernej presji.
Dlatego ważna jest mądra regulacja intensywności – zarówno treningowej, jak i emocjonalnej.
Czy warto w pewnym momencie zmienić tę strategię rysując jednak jakiś cel dalekosiężny?
– Warto, ale w formie kierunku, a nie presji. To może być wizja stylu gry albo charakter zespołu – bez przenoszenia się w rejony „musimy być w pierwszej trójce”. W sporcie drużynowym dobrze działa sytuacja, w której zawodnik wie, dokąd zmierza cała struktura, ale jego codzienna praca oparta jest o zadania krótkoterminowe.
Czy taka strategia nie jest lepsza w przypadku wygrzebywania się z kłopotów? Takie krótkoterminowe podejście odciąga naszą uwagę od porażki (spadku), który majaczy na końcu drogi. Koncentracja na najbliższym meczu, odsuwa tę perspektywę.
– Tak, i to wyjątkowo mocno. Tutaj najważniejsze jest adekwatne zrozumienie zjawiska, które w psychologii nazywamy dystansem psychologicznym.
Trener Gasparik – koncentrując zespół na najbliższym meczu – zwiększa dystans psychologiczny do rzeczy trudnych, odległych i stresujących: wizji spadku, złej serii, negatywnych scenariuszy. Gdy te rzeczy są mentalnie dalsze, tracą swoją paraliżującą moc.
Jednocześnie zmniejsza dystans psychologiczny do zadania bieżącego – sprawia, iż jest ono bliskie, konkretne i oswojone.
To połączenie jest bardzo skuteczne, bo odcina lęk i przełącza uwagę na działanie.
U Gasparika nie ma świętych krów. Zagrałeś dobrze, ale możesz wylądować na ławce, bo kolejny mecz wymaga innych zawodników, a my chcemy wygrać. Jak mogą się w tym odnajdywać zawodnicy? Z jednej strony to uczciwe podejście, ale nie pozwala zostać piłkarzowi na dłużej w strefie komfortu.
– To podejście jednocześnie uczciwe i wymagające. Zawodnicy szanują transparentność i logiczne decyzje. Wiedzą, iż gra ten, kto w danym tygodniu najlepiej odpowiada planowi.
Ale jest też druga strona – brak długotrwałej strefy komfortu. Dla osób o niższej odporności psychicznej może to być stresujące. Kluczem jest znowu komunikacja: „Dziś potrzebuję innego profilu, ale twoja wartość jest niezmienna”. jeżeli trener potrafi to wyjaśnić, zawodnicy odbierają takie decyzje jako strategiczne, nie personalne.
Trener Górnika Zabrze nie „ściemnia” na konferencjach. Komunikuje jasno, kto popełnił błąd, nie rozwadnia odpowiedzialności. Bierze winę na siebie, jeżeli czuje, iż zawiódł. Czy to dobre podejście? Buduje zaufanie do człowieka, ale czy trener nie powinien jednak budować swoistej fasady między nim/drużyną, a komentatorami/dziennikarzami?
– Jego styl komunikacji jest bardzo autentyczny – i to zwykle dobrze działa w szatni. Zawodnicy widzą, iż trener nie manipuluje narracją, a to buduje silne zaufanie.
Z drugiej strony, w relacji z mediami czasem warto odrobinę chronić drużynę. Zbyt dosłowne nazywanie błędów publicznie może wystawić zawodników na dodatkową presję. Trener Gasparik jednak zwykle robi to rozważnie – jego sposób mówienia nie wygląda na „publiczny sąd”, raczej na rzetelną ocenę.
Nasz młody (21 lat) bramkarz Marcel Łubik popełnił w dwóch meczach bardzo poważne błędy. Skutkowały one stratą bramek. W jednym meczu nie miało to wpływu na końcowy rezultat, bo Górnik wygrał 5:1. W kolejnym spotkaniu jednak jego błędy ważyły dużo więcej i zabrzański zespół uległ rywalowi z Lubina 0:2. Dodam, iż jego interwencje w tym ostatnim meczu wyglądały na bardzo niepewne. Czy uważa Pani, iż trener powinien dać takiemu piłkarzowi odpocząć mentalnie i posadzić go na ławce? Zdaję sobie sprawę, iż jest to trudne pytanie i sprawa pewnie bardzo złożona, ale zastanawia mnie, jak istotny w takim momencie może być dla sportowca taki reset w postaci kilku meczów na ławce rezerwowych.
– To skomplikowana sytuacja, bo w psychologii sportu nie ma jednego przepisu dla wszystkich. Reakcja bramkarza na błędy zależy między innymi od jego odporności psychicznej, wrażliwości na krytykę, dotychczasowych doświadczeń, relacji z trenerem, czy bieżącego stanu emocjonalnego. Dlatego istnieją według mnie dwie sensowne strategie: chwilowy odpoczynek lub pozostawienie w bramce i okazanie pełnego zaufania.
Chwilowy odpoczynek to dobry wybór, jeżeli zawodnik jest przemęczony psychicznie, „przebodźcowany” albo zaczyna grać na zbyt dużym napięciu. Ławka jest wtedy szansą na zatrzymanie spirali stresu, możliwość złapania oddechu, przeanalizowania gry z boku. Wielu młodych bramkarzy robi po takim „mikroresecie” duży postęp, jednak ważne jest, aby zawodnik nie traktował takiej decyzji, jako „kary”, a raczej element rozwoju. W karierze wielu świetnych bramkarzy np. Wojciecha Szczęsnego takie przerwy były punktem zwrotnym.
Zapraszamy na profil Pani Karoliny na Facebook.
Źródło: Roosevelta81.pl
Zdjęcie: Ola / Roosevelta81.pl



![Dla kogo nagrody? Trwa gala FIFA The Best [NA ŻYWO]](https://sf-administracja.wpcdn.pl/storage2/featured_original/69415f41cb1578_33148191.jpg)


