Specjaliści ze ŚCO przeprowadzili dwa pierwsze zabiegi w listopadzie, wykorzystując technologię mrożenia tkanek nowotworowych.
Jak wyjaśnił dyrektor ŚCO prof. Stanisław Góźdź, dzięki krioablacji można przezskórnie usunąć guza bez konieczności tradycyjnego cięcia chirurgicznego. „Zależy nam, by pacjentów z rakiem nerki leczyć radykalnie, a jednocześnie jak najmniej inwazyjnie” – zaznaczył.
Krioablacja, przeprowadzana w znieczuleniu miejscowym pod kontrolą tomografii komputerowej, trwa od jednej do dwóch godzin. Polega na zamrożeniu tkanki nowotworowej do temperatury minus 40 stopni Celsjusza dzięki igieł wprowadzanych przez skórę do wnętrza guza. Proces mrożenia jest powtarzany dwukrotnie, co zapewnia całkowite zniszczenie guza przy minimalnym uszkodzeniu zdrowego miąższu nerki.
„Podczas zabiegu pacjent jest przytomny, a dolegliwości bólowe są takie jak przy zastrzyku podczas podawania znieczulenia miejscowego. Następnego dnia pacjent może wrócić do domu” – wyjaśnił urolog ze ŚCO dr Andrzej Niewczas. Po zabiegu organizm wchłania martwiczą tkankę, a na nerce pozostaje jedynie blizna.
Zabieg jest skierowany do wyselekcjonowanej grupy pacjentów, w tym osób z jedyną nerką, znacznymi obciążeniami zdrowotnymi lub słabą funkcją nerek. Jak podkreślił dr Mateusz Obarzanowski, zastępca kierownika Kliniki Urologii ŚCO, metoda ta jest szczególnie istotna dla pacjentów, u których tradycyjna operacja mogłaby prowadzić do dializ. Krioablacja jest skuteczna onkologicznie i porównywalna z leczeniem operacyjnym, choć nie dla wszystkich pacjentów. Najlepiej sprawdza się w przypadku zmian o średnicy do 4 cm.
Klinika Urologii ŚCO jest głównym ośrodkiem leczenia nowotworów układu moczowo-płciowego w regionie. Zabiegi przezskórnej krioablacji będą wykonywane dwa razy w miesiącu, a rocznie z tej metody skorzysta około 20 pacjentów. Procedura jest refundowana przez NFZ.
Rocznie w Polsce diagnozuje się ok. 5 tys. nowych przypadków raka nerki (około 200 w woj. świętokrzyskim). (PAP)
wdz/ agz/