Cztery bramki zdobył Oleksandr Kuszcz-Wasyliszyn, a po jednej – Myron Wistowski oraz rezerwowi Jakub Zawadzki i Wiktor Ziemba. Swojego czwartego w tym meczu gola „Sasza” strzelił po dobitce z rzutu karnego, którego chwilę wcześniej nie wykorzystał (bramkarz Filip Ochal odbił piłkę przed siebie). Przewinienia skutkującego karnym dopuścił się Jarosław Wolski, sfaulowany został Hubert Sałamacha. – Zagraliśmy na dużej intensywności, którą sobie założyliśmy jako jedno z zadań do wykonania w tym meczu. Drugim naszym celem było niedopuszczenie do utraty choćby jednej bramki. To też udało się nam zrealizować. Mieliśmy w składzie więcej indywidualności niż Sparta. Spora grupa naszych piłkarzy zdobyła większe lub mniejsze doświadczenie czwartoligowe. I to zaprocentowało w meczu z zespołem z Łabuń, który nie miał takich atutów. PRZECZYTAJ TEŻ: Lekcja pokory. Gryf Gmina Zamość grał, a Grom Różaniec strzelał goleByliśmy bardziej wyrachowani niż rywale, a nasze zwycięstwo mogło być zdecydowanie wyższe, jednak zmarnowaliśmy kilka wybornych okazji strzeleckich. W pierwszej połowie Sparta miała trzy „setki”, a zanim objęliśmy prowadzenie, zdobyła bramkę, która jednak nie została uznana z powodu spalonego – komentuje Sebastian Luterek, szkoleniowiec Gryfa.Sparta poniosła trzecią z rzędu porażkę. – Gryf zasłużenie wygrał z nami tak wysoko. Był zdecydowanie lepszy pod względem motorycznym, mobilnym i jakościowym. Wykorzystał swój potencjał, a także naszą niedyspozycję i błędy, które popełniliśmy. Ta wysoka porażka jest dla nas bolesna, ale trzeba uczciwie przyznać, iż byliśmy tylko tłem nieźle grającego rywala. To był najlepszy mecz Gryfa w tym sezonie – mówi trener Sparty Tomasz Goździuk.