Chyba najwięksi optymiści nie spodziewali się tak dobrej rundy jesiennej w wykonaniu piłkarzy Concordii Knurów. Podopieczni trenera Jarosława Kupisa w piętnastu spotkaniach zanotowali czternaście zwycięstw oraz jeden remis i są liderem III ligi śląskiej z ośmioma punktami przewagi nad drugim w tabeli Górnikiem Bobrowniki Śląskie. Biorąc pod uwagę poprzedni sezon, knurowianie kończą rok będąc zespołem, który od 23 gier nie zaznał goryczy porażki. Ostatnia przegrana miała miejsce 20 kwietnia, kiedy to Burza Borowa Wieś wygrała w Knurowie 1:0. Co ciekawe, ta sama drużyna jako jedyna w obecnej kampanii zdołała przeciwstawić się Concordii remisując 1:1.
Przed sezonem 2024/2025 doszło do kilku zmian w kadrze zespołu. Do klubu dołączyli Michał Stryczek z LKS-Bełk, Jakub Szymajda z MRKS-u Czechowice-Dziedzice, Marcin Matuszek z Rekordu Bielsko-Biała, Antoni Latko z zespołu juniorów i Paweł Jaroszewski, który wznowił karierę po kilku latach przerwy. Concordię opuścili natomiast Dawid Nieradzik, Daniel Szkatuła, Kamil Zając, Przemysław Włodarczyk, Oskar Głowacz oraz Oskar Konieczny.
Letnie sparingi nie napawały optymizmem. Porażki z rezerwami GKS-u Katowice czy Ruchu Chorzów jeszcze nikogo nie szokowały, ale przegrana z niżej notowanym rywalem jakim był Borowik Szczejkowice sprawiła, iż kibice dość głośno i wręcz szyderczo wyrażali spore zaniepokojenie formą zespołu trenera Kupisa przed rozgrywkami ligowymi. Do tego doszło jeszcze odpadnięcie w pierwszej rundzie Pucharu Polski z drugą drużyną Gwarka Ornontowice tuż przed startem ligi.
Sztab szkoleniowy uspokajał, iż wyniki gier kontrolnych jak i sama pucharowa potyczka nie są aż tak istotne i jest to element przygotowań oraz wypracowania automatyzmów, które zaowocują we właściwym momencie. Rację mieli trenerzy, ponieważ Concordia od pierwszych spotkań ligowych prezentowała dobrą dyspozycję i pokonywała kolejnych rywali. Na inaugurację knurowianie wygrali na wyjeździe ze Startem Sierakowice, gdzie trzy punkty swojej drużynie zapewnił Kacper Guzera pięknym strzałem w doliczonym czasie gry. Następnie w pokonanym polu pozostały beniaminkowie czyli Gwarek Zabrze i KS 94 Rachowice.
Bardzo ciężki mecz miał miejsce w Kozłowie, gdzie można rzec narodził się zespół. Po pierwszych czterdziestu pięciu minutach piłkarze z Knurowa prowadzili 1:0, ale na początku drugiej połowy wszystko się zawaliło. Strata dwóch goli w krótkim czasie, a do tego osłabienie personalne w postaci czerwonej kartki dla zawodnika Concordii – taki scenariusz prawdopodobnie złamałby nie jedną drużynę. Podopieczni trenera Kupisa nic sobie z tego nie zrobili i nie dość, iż zdołali wyrównać, to zaaplikowali swoim rywalom jeszcze kolejne dwie bramki wywożąc cenne trzy punkty. To właśnie wtedy knurowianie uświadomili sobie, iż choćby przeciwności losu nie są w stanie ich pokonać.
Concordia Knurów jesienią udowodniła, iż zawsze należy grać do końca. Przykładem niech będzie domowy pojedynek z Górnikiem Bobrowniki Śląskie. W tym spotkaniu dość gwałtownie knurowska drużyna objęła prowadzenie, bo już w 3. minucie, ale w drugiej części gry goście wyrównali. Gdy już wydawało się, iż passa kolejnych wygranych z rzędu zostanie przerwana, w doliczonym czasie Jaroszewski oraz Żylski zdołali pokonać bramkarza rywali wyrywając zwycięstwo w dość dramatycznych okolicznościach. W tym momencie warto zaznaczyć, iż Concordia w ostatnim kwadransie ligowych spotkań zdobyła aż dwanaście bramek, co stanowi ponad 30% wszystkich trafień w rundzie jesiennej.
Jedyną drużyną, która zdołała nie przegrać z drużyną trenera Kupisa jest Burza Borowa Wieś. To zespół bardzo niewdzięczny dla knurowian, ponieważ najnowsza historia pokazuje, iż klub z dzielnicy Mikołowa ma pewien patent na Concordię i kolejny raz się to sprawdziło. Jasno pokazują to statystyki bezpośrednich spotkań – na ostatnich dziewięć meczów, drużyna z Knurowa wygrała zaledwie raz.
Do końca rundy jesiennej knurowski zespół wygrał wszystkie pojedynki, choć rywalizacje z ŁTS-em Łabędy czy Gwiazdą Chudów były dość szczęśliwe. W pierwszym przypadku, to rywale mieli sporą przewagę i zepchnęli Concordię do głębokiej defensywy, ale dzięki ogromnej ambicji piłkarzy oraz skrupulatnej grze w obronie udało się przetrwać trudne chwile i utrzymać korzystny wynik. Piłkarze z Chudowa natomiast długi czas trzymali drużynę z Knurowa na dystans nie pozwalając na stworzenie strzeleckich sytuacji, a sami groźnie kontratakowali. Dopiero na kwadrans przed końcem Mateusz Żylski zdołał pokonać bramkarza Gwiazdy. Mecz ten nie miałby wielkiej historii gdyby nie fakt, iż rywale otrzymali rzut karny w doliczonym czasie gry. Do Concordii uśmiechnęło się jednak szczęście, ponieważ zawodnik z Chudowa trafił piłką w słupek i ostatecznie, to knurowianie mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
Najlepszym strzelcem zespołu po rundzie jesiennej został Mateusz Żylski, który może pochwalić się piętnastoma trafieniami, co daje średnią jednego gola na mecz. Drugi pod względem skuteczności jest Łukasz Spórna – autor dziesięciu bramek. Na trzecim miejscu w tej klasyfikacji znajduje się Patryk Orylski, który czterokrotnie pokonywał bramkarzy rywali.
Drużyna to jednak nie tylko zawodnicy, którzy posyłają piłkę do siatki. Warto wspomnieć tutaj o dwóch bramkarzach – Jakubie Szymajdzie i Dominiku Szwagrzyku – którzy pokazali, iż na swoim fachu się znają wpuszczając zaledwie dwanaście goli, co jest najlepszym wynikiem w całej lidze. Linia defensywna jesienią grała bardzo pewnie, a zadbali o to między innymi Paweł Gałach, młody Bernard Dymnicki czy Paweł Jaroszewski, który wrócił do klubu po kilku latach przerwy. Bardzo dobrze w zespół wkomponował się Michał Stryczek nadając nową jakość na boku boiska i często udzielając cennych podpowiedzi mniej doświadczonym zawodnikom. W środku pola olbrzymią pracę wykonywał Kacper Guzera, a bardzo fajne wejście do seniorskiej piłki zanotował 17-letni Antoni Latko, który w kilku spotkaniach pokazał się z bardzo dobrej strony i wydaje się, iż Concordia może mieć wiele pociechy ze swojego wychowanka w przyszłości.
Warto dodać, iż wielu piłkarzy zrobiło progres w przeciągu ostatniego półrocza. Praktycznie każdy z zawodników wchodząc na murawę nie obniżało poziomu całego zespołu w danym spotkaniu. Rywalizacja na treningach i ciężka praca wykonana przez podopiecznych trenera Kupisa spowodowała, iż Concordia Knurów wywalczyła tytuł Mistrza Jesieni i w takiej roli udała się na zimową przerwę.
Po zakończonej rundzie jesiennej mieliśmy okazję porozmawiać ze szkoleniowcem knurowskiego klubu.
• Co czujesz po tej piłkarskiej jesieni w wykonaniu Twojego zespołu?
– Na wstępie chciałbym bardzo gorąco podziękować wszystkim osobom związanym z naszym klubem, ponieważ każdy wykonał tytaniczną pracę. Mowa tutaj o zarządzie, asystencie Krzysztofie Nieradziku, kierowniku drużyny Damianie Jakubowskim, trenerce przygotowania fizycznego Marzenie Tkocz, Annie Tkaczyk odpowiedzialnej za opiekę medyczną, Arielu Wojdowskim oraz jego małżonce Katarzynie, którzy odpowiadają za pozytywne budowanie wizerunku Concordii. Dziękuję im, ponieważ osiągnięty wynik w tej rundzie, to nie tylko boisko, ale także wszystko to, co dzieje się wewnątrz klubu. Z rezultatu sportowego oczywiście ogromnie się cieszę. Drużyna od początku sezonu była ukierunkowana na zwycięstwa i zdeterminowana, by osiągnąć swój cel. Ważne, iż każdy z piłkarzy swoją postawą na treningach, czy też w meczu dołożył cegiełkę do tego wyniku. Dodam, iż nie zamierzamy pompować „balonika”, skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu, ponieważ tylko ciężka praca, pokora oraz dyscyplina przynoszą efekty i mam nadzieję, iż tak pozostanie.
• Przyszedłeś do Concordii w przerwie zimowej poprzedniego sezonu. Początki nie były łatwe, dwa zwycięstwa przeplecione porażkami. Dopiero od połowy rundy wiosennej drużyna zaczęła funkcjonować tak jak należy. W przerwie letniej natomiast zespół nie wygrał żadnej gry kontrolnej przed nowym sezonem, ponadto gwałtownie odpadliście z rozgrywek Pucharu Polski, bo już w pierwszej rundzie. Dziś jesteście jedyną niepokonaną ekipą w całej lidze…
– Wierzyłem w to co robimy. Sparingi były tak zorganizowane, aby jak najwięcej „wydobyć” z zespołu. Każdy mecz towarzyski dostarczał mi wiele informacji, dzięki którym wiedziałem jakie korekty wprowadzić i odpowiednio ustawić drużynę na ligę. Dla mnie gry kontrolne są elementem szkoleniowym. Wynik jest istotny, ale nie najważniejszy. Jako trener przygotowuję drużynę do rozgrywek ligowych i na tym się skupiam. Zimą będzie podobnie, bo chcemy być w jak najlepszej dyspozycji na rundę rewanżową. Latem, paradoksalnie najbardziej owocnym i wartościowym sparingiem był mecz z Borowikiem Szczejkowice przegrany hokejowym rezultatem 5:6. To była bardzo ważna lekcja dla moich piłkarzy, z której wyciągnęli wnioski.
• Który mecz według Ciebie był najtrudniejszy tej jesieni?
– Były takie spotkania, gdzie już wydawało się, iż nie uda się nam wygrać, ale zawsze wierzę w swój zespół, ponieważ widzę ich podejście, mentalność i zaangażowanie czyli cechy, które pozwalają im przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Warto tutaj wspomnieć o meczu wyjazdowym z Ruchem Kozłów, gdzie prowadziliśmy do przerwy jednym golem, a z początkiem drugiej części gry straciliśmy dwie bramki oraz zawodnika po czerwonej kartce. To właśnie wtedy obudziła się w zawodnikach pozytywna, sportowa złość, aby odwrócić losy spotkania i to się udało. Był to moment, gdzie moim zdaniem stworzył się kolektyw tak istotny podczas budowy drużyny.
• Dzisiaj liczebność zespołu jest dość pokaźna, nie wszyscy piłkarze są w stanie załapać się do kadry meczowej. Jak trudno jest utrzymać wszystkich w mobilizacji i przekonać zawodników, iż każdy jest potrzebny drużynie?
– Każdy z moich piłkarzy wie, iż nie tutaj gwiazd – one są na niebie. choćby Łukasz Spórna ma świadomość, iż nie ma patentu na grę w pierwszym składzie, chociaż poziom jaki prezentuje „Loki” wychodzi poza ramy rozgrywek III ligi śląskiej. Wszystkich traktuje tak samo, jest zdrowa rywalizacja i jest zbudowana narracja, iż każdy z nich jest tak samo potrzebny drużynie. Nie jest to łatwe, ale zasady były jasne od samego początku. jeżeli prezentowałeś się dobrze na treningu, otrzymywałeś szansę w meczu ligowym. Często też obserwuję zespół juniorów, gdzie występują zawodnicy z pierwszej kadry i gdy tam ktoś zagrał dobrze, to mógł liczyć na „powołanie” do seniorów. Fajnym przykładem jest nasz wychowanek Antoni Latko, który latem zaczął z nami trenować. Ktoś powie, iż długo czekał na swoje „pięć minut”, ale to było przemyślane i zaplanowane, by we właściwym momencie mógł wybiec na murawę w podstawowej jedenastce. On tą swoją szansę wykorzystał, co było widać w ostatnich spotkaniach i teraz tylko od niego zależy, czy podtrzyma dobrą dyspozycję.
• Czego oczekujesz od zespołu podczas zimowego okresu przygotowawczego?
– Jeszcze cięższej pracy i większej dyscypliny, bo to przyniesie efekty. Zespół jest coraz bardziej świadomy swojej wartości i cieszę się, iż mam w kadrze takich graczy jak Michał Stryczek, Paweł Jaroszewski czy Łukasz Spórna, którzy trzymają drużynę w ryzach. Warto zaznaczyć, iż praktycznie cała kadra, to chłopaki z Knurowa, którzy utożsamiają się z tym miastem. Chcemy na takich zawodnikach opierać zespół, taki jest nasz cel. Concordia to Knurów, a Knurów to Concordia. Dążymy do tego, by naszym klubem żyło całe miasto – zwykli mieszkańcy, kibice czy władze samorządowe. Mamy wyjątkową społeczność, którą musimy pielęgnować. To jest też ważne dla juniorów czy trampkarzy, którzy trenują w takim klubie jak Concordia ze świadomością, iż za kilka lat, to oni będą grać w pierwszej drużynie.
• Seria kontynuowana od 20 kwietnia, to coś fantastycznego. W sporcie – a zwłaszcza w piłce nożnej – bardzo rzadko zdarza się, by dana drużyna nie przegrała ani jednego spotkania w trakcie sezonu. Przygotowujesz drużynę mentalnie, do sytuacji, gdy przydarzy się kryzys i nadejdą porażki?
– Nie myślę o porażkach, ale są one w kalkulowane w tej dyscyplinie sportu. Już podczas rundy jesiennej były bardzo trudne spotkania, gdzie wynik mógł być odwrotny. Zawodnicy mają myśleć pozytywnie, wierzyć we własne umiejętności, a ciężka praca i determinacja dadzą odpowiednie efekty. Co jeżeli zdarzy się nam przegrana? Trzeba się z tym liczyć, runda wiosenna będzie jeszcze bardziej wymagająca niż jesienna. Do tego dochodzi presja, ale uważam, iż jest to przywilej, który nas motywuje, by udowadniać sobie i rywalom, iż miejsce, na którym w tej chwili się znajdujemy nie jest dziełem przypadku.
• Nikt w klubie nie chce głośno powiedzieć, iż celem jest awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Jesteście jednak na bardzo dobrej drodze, by tak się stało. Gdyby jednak się nie powiodło, nie będziesz zawiedziony?
– Nie. Musimy brać pod uwagę jakie są możliwości klubu organizacyjne jak i sportowe. Pierwsze miejsce po rundzie jesiennej cieszy i jest pozytywnym zaskoczeniem dla wszystkich. Na ten moment mamy osiem punktów przewagi nad zespołem, który zajmuje drugie miejsce, ale ma mecz rozegrany mniej. jeżeli przepracujemy dobrze okres przygotowawczy, będziemy tak jak jesienią skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu, a nie na kalkulacjach, to wierzę, iż w czerwcu będziemy bardzo szczęśliwi.
• Propozycja dla Ciebie: W czerwcu ze stadionowych głośników popłynie z „We Are the Champions” grupy Queen i strzelają korki z szampanów – piszesz się na to?
– Jak najbardziej! Wierzę głęboko, iż taka wizja może przerodzić się w rzeczywistość. Miasto Knurów na to zasługuje.
• Nie sposób na koniec nie wspomnieć o kibicach, którzy licznie przybywają na każde domowe spotkanie, a także są widoczni w meczach wyjazdowych…
– Piłka nożna jest dla kibiców, a gdy na jednym z pierwszych spotkań tej rundy zobaczyliśmy wypełnioną trybunę i usłyszeliśmy śpiewy naszych fanów, to razem trenerem Nieradzikiem mieliśmy ciarki na ciele. Niech każdy mi wierzy – zawodnicy widzą jakie zainteresowanie zrobiło się wokół klubu, ile osób przychodzi na nasze spotkania – ich to dodatkowo mobilizuje. To jest wartość dodana i cała ta otoczka powoduje, iż można wtedy przenosić góry. choćby wtedy, gdy sił brak. To jest coś fantastycznego i mam nadzieję, iż podobnie będzie wiosną.
Fot. Concordia Knurów / Agnieszka Łyko