Aktywiści Ostatniego Pokolenia protestowali na warszawskiej Wisłostradzie. Tym razem usiedli na jezdni na wysokości Biblioteki Uniwersyteckiej i szpitala położniczego na ulicy Karowej. Protestujący zostali usunięci z jezdni przez policję. Ruch dobywa się już normalnie.
Kobieta w ciąży musiała iść pieszo do szpitala
Jak informuje reporter Polskiego Radia, jeden z kierowców samochodów zatrzymanych przez protestujących, wyszedł z auta, potknął się i uderzył w głowę. Musiał być opatrzony przez ratowników.
Z innego samochodu wysiedli mężczyzna i kobieta w zaawansowanej ciąży. Z powodu blokady musieli pieszo iść do szpitala położniczego.
Stołeczna policja przed dwoma dniami krytycznie wypowiedziała się o cyklicznych protestach Ostatniego Pokolenia. Ekolodzy regularnie przyklejają się ostatnio do jezdni na warszawskiej Wisłostradzie. W ten sposób - jak deklarują - chcą zwrócić uwagę opinii publicznej na problem zmian klimatycznych i zmusić rząd, żeby im przeciwdziałał.
Jak twierdzą funkcjonariusze, konstytucyjna wolność wyrażania poglądów ogranicza konieczność stosowania się do obowiązującego prawa. "Nie ma zgody na zachowania, które mogą powodować zagrożenie dla zdrowia a choćby życia innych obywateli, chociażby w sytuacji, kiedy dochodzi do blokowania przejazdu służb ratunkowych, które ratują ludzkie życie" - napisali stołeczni policjanci.
Ponad 50 blokad w tym roku
Policjanci poinformowali, iż w tym roku aktywiści ponad 50 razy zablokowali ruch w mieście. Wobec 335 osób wszczęto czynności wyjaśniające. Do sądu skierowano 134 wnioski o ukaranie. W toku pozostaje 196 spraw. Policja zapowiada, iż w razie naruszenia bezpieczeństwa i porządku publicznego będzie podejmowała natychmiastowe i stanowcze działania.
Wcześniej premier Donald Tusk poinformował, iż wezwał służby do zdecydowanego reagowania na przypadki blokowania dróg. „Blokowanie dróg, niezależnie od politycznych intencji, stwarza zagrożenie dla państwa i wszystkich użytkowników dróg” - tłumaczył w mediach społecznościowych.