Jeszcze niedawno narzekaliśmy, iż kostka masła kosztuje 10 złotych. Teraz na celowniku drożyzny znalazł się produkt, bez którego miliony Polaków nie wyobrażają sobie poranka. Ceny kawy oszalały, a eksperci ostrzegają: to, co widzimy w sklepach, to dopiero preludium. W niektórych krajach Europy popularne marki znikają z półek i lądują w gablotach zamykanych na klucz. Czy filiżanka małej czarnej stanie się przywilejem bogatych elit?

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Dane są bezlitosne i biją po kieszeni każdego, kto robi zakupy. Według najnowszych raportów rynkowych, średnie ceny kawy w Polsce wzrosły od początku roku o ponad 22 proc., a w przypadku kawy mielonej skok wynosi blisko 30 proc. To nie są „kosmetyczne korekty” o inflację. To tąpnięcie, które zmienia nawyki konsumenckie. Kilogramowa paczka popularnej Lavazzy, którą jeszcze niedawno można było upolować za niespełna 40 zł, dziś przebija barierę 50-60 zł. A sufitu nie widać.
Sytuacja jest na tyle poważna, iż rynek zaczyna reagować nerwowo. W Niemczech, a konkretnie w berlińskich marketach sieci Rewe, kawa zaczyna być traktowana jak drogi alkohol czy markowe perfumy. Sklepy przenoszą opakowania za kasy lub zamykają je w szklanych szafach. Powód? Plaga kradzieży. „Płynne złoto” stało się towarem tak cennym, iż złodzieje wynoszą je w plecakach, by sprzedać na czarnym rynku.
Susza stulecia wypala plantacje. Brazylia i Wietnam na kolanach
Dlaczego płacimy jak za zboże? Bo globalny rynek kawy przeżywa „sztorm doskonały”. Dwie potęgi, od których uzależniony jest cały świat – Brazylia i Wietnam – walczą z katastrofą klimatyczną.
- Brazylia (królestwo Arabiki): Odpowiada za 60% światowych zbiorów szlachetnej Arabiki. Kraj walczy z historyczną suszą i falami upałów, które dosłownie wypalają delikatne krzewy kawowca. Roślina ta kocha umiarkowany klimat, a dostaje piekło. Prognozy zbiorów na kolejne dwa sezony lecą na łeb na szyję.
- Wietnam (imperium Robusty): To stąd pochodzi tańsza, mocniejsza kawa (Robusta), którą pijemy w „rozpuszczalnych” miksach. Wietnamczycy najpierw walczyli z suszą, a potem z gwałtownymi powodziami. Efekt? Dziura w podaży sięgająca 20%.
Do tego dochodzą problemy mniejszych graczy. Kolumbia tonie w deszczu, co psuje jakość ziarna, a Etiopia wysycha. Na świecie po prostu fizycznie brakuje kawy.
Giełdy wariują. 4 dolary za funt to nowy standard
To, co dzieje się na polach, natychmiast odbija się na giełdach w Londynie i Nowym Jorku. Cena referencyjna Arabiki przebiła psychologiczną barierę 4 dolarów za funt. Dla porównania – jeszcze rok temu było to dwa razy mniej. Robusta podrożała o szokujące 70 proc.
Analitycy rynkowi wskazują na jeszcze jeden, niebezpieczny czynnik: zapasy. Magazyny kawy w krajach konsumenckich (czyli u nas, w Europie i USA) są na historycznie niskim poziomie. Nie ma „poduszki bezpieczeństwa”. Każda informacja o braku deszczu w Brazylii wywołuje panikę u maklerów, a ta panika przekłada się na cenę, którą widzisz na etykiecie w Biedronce czy Lidlu.
Dodajmy do tego spekulantów. Fundusze inwestycyjne wyczuły krew i grają na wzrosty cen kawy, traktując ją jak aktywo inwestycyjne, co sztucznie pompuje bańkę cenową. A słaby złoty? To gwóźdź do trumny. Każdą tonę ziaren musimy kupić za dolary, więc im słabsza nasza waluta, tym droższa kawa w filiżance.
Logistyczny koszmar. Statki omijają Morze Czerwone
Jakby problemów z pogodą było mało, kawa ma problem z dotarciem do Europy. Kryzys na Morzu Czerwonym (ataki Huti na statki) sprawił, iż kontenerowce muszą nadkładać drogi wokół Afryki. To wydłuża transport o tygodnie i podnosi jego koszt. Brakuje kontenerów, brakuje kierowców, a ceny frachtu rosną. Za ten logistyczny chaos płaci na końcu klient przy kasie.
A popyt? Popyt nie spada. Co gorsza – rośnie. Chiny, które kiedyś piły tylko herbatę, rozkochały się w kawie. Chińska klasa średnia zużywa jej coraz więcej, konkurując o te same, kurczące się zasoby z Europą i USA.
Co to oznacza dla Ciebie? Czas na zapasy czy zmianę nawyków?
Prognozy mówią jasno: tanio już było. Choć Bank Światowy nieśmiało przewiduje, iż w 2026 roku ceny mogą lekko spaść, to na razie musimy przygotować się na drożyznę. Co możesz zrobić?
1. Poluj na promocje (wielopaki)
Sieci handlowe wciąż walczą o klienta tzw. „traffic builderami”. Kawa to produkt, po który idziemy specjalnie do sklepu. Dlatego markety będą robić promocje „2+1” lub „drugi produkt 50% taniej”. To najlepszy moment, by kupić zapas na 3-4 miesiące. Kawa ziarnista, jeżeli jest szczelnie zamknięta, nie traci aromatu tak szybko.
2. Rozważ zmianę marki
Jeśli Twoja ulubiona marka premium podrożała do 60 zł, sprawdź marki własne dyskontów. Często ziarno dla Lidla czy Biedronki palą te same palarnie, co dla znanych marek, a cena jest o 30-40% niższa. W ślepych testach różnica bywa niewyczuwalna, zwłaszcza w kawie z mlekiem.
3. Uważaj na „downsizing”
Producenci kawy (zwłaszcza mielonej) zaczęli stosować triki. Zamiast podnosić cenę, zmniejszają opakowanie. Zamiast 500g masz 450g lub 400g w tej samej cenie. Zawsze sprawdzaj cenę za kilogram (drobnym drukiem na etykiecie cenowej), a nie cenę za paczkę.
4. Alternatywy?
To brzmi jak herezja dla kawosza, ale może to czas, by jedną kawę dziennie zastąpić yerba mate lub zieloną herbatą? Są tańsze, zdrowsze i dają równie mocnego kopa kofeinowego, a portfel odetchnie.

12 godzin temu








