Koniec z radosnym wyznaczaniem miejsc dla niepełnosprawnych. To nie jest dobra wiadomość

1 rok temu

Być może pamiętacie nasz film o osiedlu w Warszawie, gdzie wszystkie miejsca parkingowe były oznaczone jako „dla osób z niepełnosprawnością”. Zdaje się, iż taka wolna amerykanka niedługo się skończy, bo ministerstwo planuje limit miejsc dla niepełnosprawnych na poziomie 6 proc.

To jeden z najpopularniejszych filmów na naszym kanale YouTube. Pokazuje osiedle w Warszawie, gdzie wszystkie miejsca parkingowe na powierzchni ziemi są oznaczone jako „dla niepełnosprawnych”. Służy to wyłącznie obejściu przepisów o minimalnej odległości miejsc parkingowych od budynku. Dzięki temu trikowi można po prostu zmieścić więcej miejsc na danym obszarze, ponieważ miejsca dla niepełnosprawnych nie muszą trzymać się 20-metrowego dystansu od budynku.

Później, już po odbiorze budynku, niebieską farbę można zmyć myjką ciśnieniową (wystarczy zastosować odpowiedni rodzaj farby), nie wprowadzić organizacji ruchu i gotowe, miejsca są, wszyscy zadowoleni. To teren prywatny, więc nie ma się do czego czepiać. A jednak ministerstwo jest niezadowolone i planuje położyć tym praktykom kres, bo przecież to kpiny z prawa.

Dlatego powstał projekt zmiany rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie

W artykule 20. dodaje się zdanie:

Stanowiska postojowe dla samochodów osobowych, z których korzystają wyłącznie osoby niepełnosprawne, w liczbie nie większej niż 6% ogólnej liczby stanowisk postojowych, o której mowa w § 18 ust. 2, mogą być zbliżone bez ograniczeń do okien budynków. Miejsca te wymagają odpowiedniego oznakowania.

Czyli koniec z wyznaczaniem miejsc dla niepełnosprawnych na całym terenie, oczywiście o ile rozporządzenie wejdzie w życie (jeszcze nie jest to pewne przy obecnej sytuacji rządowej). Maksymalnie 6 procent i koniec. Oczywiście i na to deweloperzy znajdą sposób, to też da się obejść. Wystarczy po prostu wyznaczyć strefę zamieszkania na całym terenie wokół inwestycji i nie narysować na jej obszarze żadnego miejsca parkingowego, ale nie wprowadzić projektu organizacji ruchu. Wówczas po odbiorze parkowanie będzie teoretycznie zabronione, ale w praktyce nie. I znowu wszyscy będą zadowoleni, a prawo – wykpione, i bardzo dobrze.

A jak powinno być?

Im bardziej skomplikowane prawo, tym więcej możliwości jego obejścia. Nie ma żadnego realnego powodu, dla którego to akurat 20 metrów miałoby być odległością budynku od parkingu. Jest to arbitralnie wymyślony przepis, który należy po prostu zlikwidować. Niestosowanie się do niego nie powoduje żadnych problemów ani ofiar, bo istnieją tysiące budynków mieszkalnych z czasów PRL, gdzie parkingi są pod oknami i absolutnie nic się z tego powodu nie dzieje. jeżeli klienci nie chcą kupić mieszkania w budynku, w którym miejsca parkingowe są pod oknami, to niech kupią inne. Deweloperzy mają raczej ciśnienie od klientów na jak najwięcej miejsc parkingowych, bo to pozwala łatwiej sprzedać mieszkania – chociaż oczywiście wcale nie chcą ich robić, bo to pozwala wybudować więcej małych mieszkań i zarobić więcej forsy. Na to wszystko wchodzi państwo i reguluje, zmienia, utrudnia, wyznacza co i raz nowe zasady, zamiast po prostu powiedzieć: róbcie jak wam pasuje, co najwyżej tego nie sprzedacie.

Prawda jest taka, iż nowe przepisy zmniejszą liczbę miejsc w nowych inwestycjach

Do tego dochodzi nam jeszcze obowiązkowa ładowarka dla aut elektrycznych na parkingach o ponad 20 miejscach i cyk, od 2025 r. wszystkie parkingi mają 19 miejsc. Oczywiście dzięki temu będzie nam się żyło lepiej i szczęśliwiej, bez uzależnienia od samochodu. Ehe.

Idź do oryginalnego materiału