Korowaj – serce dawnych wesel.
– Wesele odbywały się zwykle w niedzielę, więc korowaj był pieczony w sobotę. Piekły go korowajnice.
W tym czasie odbywał się też taki wiejski panieński wieczór. Młodzież się bawiła, a kobiety pracowały – opowiada pani Helena Rejent z Eliaszuk. W świetlicy wiejskiej w Juszkowym Grodzie odbyły się wyjątkowe warsztaty wypieku tradycyjnego korowaja weselnego – obrzędowego ciasta, które jeszcze niedawno było nieodłącznym elementem wiejskich wesel na Podlasiu.
Spotkanie poprowadziły panie Eugenia Zielińska i Helena Rejent, które podzieliły się wiedzą przekazywaną w ich rodzinach od pokoleń. Już na wstępie przypomniały, iż wypiek korowaja zawsze towarzyszył śpiewom. – Z pieca wyjmują, śpiewają. „Nasz korowaj, korowaj wysoki, bo wysokie korowajnice robiły”. I to takie przyśpiewki były – mówi pani Eugenia.
Korowajnicami mogły być sąsiadkami lub krewne, choćby jeżeli nie były zaproszone na samo wesele. W domu, gdzie pieczono korowaj, obowiązywała swoista etykieta: – Jak korowaj się piekło, to mężczyźni nie mogli przy tym być.
Jak któryś przyszedł, to kobiety robiły z niego żarty. A jak kobiety wypiły po kieliszeczku… no, wypiły dobrze czasem. Ale jak mój mąż mówił: «one dobrze piły, ale korowaj dobrze zrobiły»– śmieje się pani Eugenia.
Kiedy pojawiał się jakiś mężczyzna, korowajnice potrafiły płatać im figle. Rozczyn, gąseczki i serce włożone w ciasto Wypiek korowaja to proces wymagający doświadczenia: – Trzeba było rozczyn zrobić, pochodzi on z godzinę, później trzeba było miesić. Ja jak robię, to na litr mleka daję dwie paczuszki drożdży, dwie szklanki cukru, 4–5 jajek, trochę masła, trochę margaryny – wylicza pani Eugenia.
Ważny był nastrój: – Kobiety rozmawiały, ale poważnie. Każda serce wkładała w to, żeby młodym się dobrze wiodło. Na wesele korowaja nie solono – żeby małżonkowie mieli słodkie życie – podkreślały panie.
Ozdoby na korowaju – „gąseczki”, „kwiatuszki”, „widły”, a choćby symboliczne postacie młodych – wykonywano manualnie z ciasta. – Czasem robiły piersi młodej, a u młodego przyrodzenie. I jak rosło… to już wróżyły, jakie będzie życie – opowiada z humorem pani Helena.
W chlebowym piecu – nie w piekarniku Panie podkreślają, iż prawdziwy korowaj można upiec tylko w tradycyjnym, wysokim piecu chlebowym: – W piekarniku teraz nie upiecze się takiego. Musiał być wysoki piec. Ozdoby z ciasta niosły głęboką symbolikę: – „Dwajany” to para młodych, a „trajany” to Trójca Święta, żeby nad nimi czuwała. Symbol rozmnażania rodziny.
Gdy korowaj był gotowy, przykrywano go czerwoną chustką – symbolem miłości i szczęścia. – Żeby nikt za bardzo nie zobaczył, taka finezja była – dodaje pani Helena. Jedną z najciekawszych tradycji był podział korowaja dla gości niezaproszonych na wesele. –
Kiedyś wesela były w domach, a domy miały wysokie progi. „Zaparożnik” to ten, co stoi za progiem. Na weselu nie wszyscy byli zaproszeni. Pod oknami biegali młodzi i starsi, i trzeba było im dać kawałek korowaja– wyjaśniają kobiety.

3 tygodni temu






![Najpiękniejsze kartki świąteczne na wystawie w Świdnicy. Wszystkie wykonały dzieci [FOTO]](https://swidnica24.pl/wp-content/uploads/2025/12/page-swiateczne-kartki-2025.jpg)

![To już pewne. Wojsko wraca na ziemię płocką. Około 5 hektarów wraz z obiektami w Trzepowie przekazane MON [FOTO]](https://dziennikplocki.pl/wp-content/uploads/2025/12/IMG_4608-Medium.jpg)

