Wyjątkowo krótko bo zaledwie pięć dni, trwało listopadowe okno transferowe przed rozgrywkami żużlowej PGE Ekstraligi 2026. Wszystko i tak było teoretycznie dogadane wcześniej i nie odnotowaliśmy tym razem na samym finiszu jakichś nieoczekiwanych ruchów, jak to nieraz miało miejsce.
Choćby w przypadku Leona Madsena , który wystawił swego czasu do wiatru GKM Grudziądz i mimo podpisanego listu intencyjnego w ostatniej chwili wylądował we Włókniarzu Częstochowa albo Rafał Okoniewski wycofał się z ustalonej umowy z Apatorem Adrianą na jakieś 30 godzin przed umówionym złożeniem podpisu. Pamiętam, iż miał to zrobić pięć minut po północy z niedzieli na poniedziałek (taką fantazję mieli działacze), czyli chwilę od otwarcia okresu transferowego, a wszystko odwołał w sobotę.
Tym razem było spokojnie. Ku rozpaczy dziennikarzy, czekających na hity w okresie ogórkowym, żużlowcy okazali














