We wczorajszej notce przedstawiłem najważniejszy cel edukacji: zadowolenie młodego człowieka, a to zadowolenie można jedynie osiągnąć wtedy, jak się będzie czegoś trudnego uczył i jak będzie to zgodne z jego predyspozycjami genetycznymi.
Edukacja jednak musi się opłacać także całemu społeczeństwu.
Jak można te dwie rzeczy pogodzić, chciałbym opowiedzieć na przykładzie hodowania kryształów.
Kryształy rządzą nowoczesnym światem. Układy scalone, tranzystory, diody laserowe, LEDy, ogniwa fotowoltaiczne, wszystkie te rzeczy działają tylko dlatego, iż ktoś atomy ustawił w idealnym (no, niemal idealnym) porządku, czyli wyhodował kryształ.
Ale nie tylko elektronika bazuje na kryształach- w nerkach nam niestety też rosną kryształy, a turbiny samolotowe mają wytrzymałość zależną od krystalicików, które są w nich zatopione.
Przyszłość należeć będzie do tych, co będą potrafili lepsze kryształy wyhodować. Wyhodować z roztworu, z roztopu, z fazy gazowej, ale nie tylko, bo dzięki laserów będzie można ustawiać atomy w niemal idealnej próżni tworząc świat, o którym nam się jeszcze nie śniło.
Świat potrzebuje na gwałt ludzi, co potrafią hodować kryształy, i będzie ich potrzebował jeszcze przez dziesięciolecia.
A miłości do hodowli kryształów można nauczyć się w szkole. Są w Polsce i na świecie wspaniali Nauczyciele, którzy na kółkach zainteresowań uczą Dzieci hodowli kryształów. Na ostatnim międzynarodowym konkursie wzrostu kryształów dla dzieci, Polacy zdobyli dwa srebrne medale (napiszę o tym niedługo).
Kryształy są piękne- diamenty, rubiny, i inne szmaragdy, są tak drogie, bo się ludzie nimi zachwycają i są trudne do wyhodowania. Udane zaś wyhodowanie kryształu to olbrzymia frajda i dokładnie wpisuje się w mój pierwszy postulat, żeby nauka sprawiała uczniowi przyjemność.
Drugim postulatem edukacyjnym było to, żeby dzieci działały w grupie. Hodowla kryształów to idealny przykład, jak można to robić, bo… kryształy rosną dość wolno. Dlatego potrzeba działania całej klasy. Jeden uczeń hoduje siarczan miedzi, drugi azotan potasu, trzeci jeszcze coś innego. Jeden podgrzewa roztwór do temperatury 60 stopni, drugi do 80, itp. Kombinacji jest nieskończona ilość, a jeszcze dodatkowo, kryształami można się wymieniać i używać jako zarodków, żeby, na przykład, wyhodować niebieski kryształ na różowym, a potem… dać w prezencie koleżance. Można też oświetlić różnymi laserami, można zanieść do instytutu, gdzie można wsadzić kryształ w promieniowanie rentgenowskie i zobaczyć, jak wygląda dyfrakcja na danym krysztale.
Wyhodowanie kryształu wymaga znajomości matematyki, chemii, fizyki (także kwantowej). Może warto zamiast tych przedmiotów wprowadzić jeden: Wzrost kryształów. Gwarantuję, iż uczniowie wtedy byliby szczęśliwi, a społeczeństwo miałoby za 20 lat wspaniale wykształconych ludzi.
Michał Leszczyński