Czy kontrole na granicy to tylko fikcja? Kto naprawdę kontroluje ruch i dlaczego tylko w jedną stronę?
Czy granica między Polską a Niemcami naprawdę funkcjonuje tak, jak powinna? Dlaczego kierowcy jadący do Niemiec często muszą stać w wielokilometrowych kolejkach, podczas gdy w przeciwnym kierunku – z Niemiec do Polski – ruch odbywa się praktycznie bez przeszkód? Czy to tylko przypadek, czy może mamy do czynienia z czymś więcej niż zwykłym „ruchem granicznym”?
Dlaczego niemieckie służby skrupulatnie sprawdzają każdy samochód jadący z Polski? Czy obawiają się przemytu, nielegalnych przewozów, a może imigrantów, których sami wcześniej nie zatrzymali? I dlaczego polska strona nie reaguje w podobny sposób, przepuszczając większość pojazdów bez większego zainteresowania?
Czy to oznacza, iż kontrola graniczna działa tylko w jedną stronę?
Kogo tak naprawdę jest kontrolowany na granicy?
Zastanówmy się – skoro kierowcy jadący do Niemiec są zatrzymywani i sprawdzani przez niemieckie służby, to czy nie powinniśmy oczekiwać podobnych działań w drodze powrotnej? Tymczasem, jak wynika z relacji wielu podróżnych, wjazd z Niemiec do Polski odbywa się praktycznie bez żadnych kontroli. Czy to oznacza, iż Polska nie obawia się nielegalnego przemytu? A może po prostu nie chce lub nie może tego kontrolować?
Czy polskie służby graniczne działają zgodnie z procedurami, czy może przymykają oko na to, co dzieje się po stronie zachodniej?
Czy nielegalna migracja to problem, o którym nikt nie chce mówić?
Pytanie nasuwa się samo – skoro z Niemiec do Polski wjeżdża się niemal bez zatrzymania, to czy nie jest to idealny kanał dla nielegalnych imigrantów, przemytników lub osób, które chcą uniknąć jakiejkolwiek identyfikacji? Czy przypadkiem nie mamy tu do czynienia z cichym przyzwoleniem na „przerzut” ludzi przez granicę, przy całkowitej bierności ze strony Polski?
A może chodzi o coś jeszcze głębszego – czy niemieckie służby celowo przepuszczają osoby, których chcą się pozbyć, licząc na to, iż Polska nie zareaguje?
Czy służby są dogadane?
To pytanie, które pada coraz częściej: czy polskie i niemieckie służby są w jakimś sensie „dogadane”? Czy istnieje niepisana zasada, iż Niemcy „oczyszczają” swoje terytorium, przepuszczając ludzi, którzy później trafiają do Polski bez większego problemu? A Polska, zamiast reagować, akceptuje ten proceder w zamian za względny spokój?
Czy to możliwe, iż cała struktura graniczna jest tylko pozorna, stworzona na potrzeby politycznych deklaracji, a w rzeczywistości – funkcjonuje według nieformalnych reguł?
Dlaczego tylko jedna strona stosuje kontrole?
Jeśli kontrole są potrzebne i uzasadnione, dlaczego realizowane są tylko w jednym kierunku? Czy Niemcy mają rzeczywisty problem z przemytem ze strony Polski? Czy może to Polska powinna bardziej obawiać się tego, co wjeżdża do kraju?
Czy różnica w podejściu do kontroli oznacza, iż Polska rezygnuje z ochrony własnych interesów? A może chodzi o brak zasobów, kadry, sprzętu – czy to po prostu kwestia organizacyjna?
Gdzie są odpowiedzi i kto je powinien dać?
Czy rząd, Straż Graniczna, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – czy ktokolwiek z oficjalnych instytucji publicznie odnosi się do tego problemu? Czy istnieje strategia kontroli granicznej, która tłumaczy brak symetrii w działaniach po obu stronach?
Czy opinia publiczna nie powinna otrzymać jasnych wyjaśnień – dlaczego polskie służby nie stosują takich samych zasad jak ich zachodni sąsiedzi?
- Nie wychodź na plażę! IMGW ostrzega przed gwałtownymi burzami!
- Apteczka na wakacje z dzieckiem – co zabrać? Poradnik dla rodziców
- Świnoujście: Niemiecki kierowca taranuje znaki i drzewa. O krok od tragedii na Wojska Polskiego
- TUSK PRZE DO WOJNY DOMOWEJ? Komentarz na gorąco | Kanał: Fakty Bez Filtra – Film
Czy granica w ogóle jeszcze działa?
Na koniec warto zadać najważniejsze pytanie – czy granica faktycznie jeszcze działa, czy może stała się tylko pustym symbolem? Czy obywatel może czuć się bezpieczny, mając świadomość, iż przez granicę może przejechać każdy – bez sprawdzenia, bez kontroli, bez identyfikacji?
Czy naprawdę chcemy, by bezpieczeństwo kraju zależało od tego, czy ktoś w Niemczech postanowi „przepuścić” pasażera dalej?