Kultowe bombki z PRL-u i słynne „reflektorki”. Szklany Świat z Krośnic ożywia wspomnienia

2 godzin temu
Historia fabryki w Krośnicach zaczyna się od dramatu, jaki rozegrał się w sąsiednim Miliczu. Tamtejsza duża spółdzielnia, zatrudniająca w szczycie swojej świetności choćby ponad 300 osób, upadła w 2008 roku. Zakład ten, zanim skupił się na wytwarzaniu bombek, był wielobranżowy - produkował m.in. maty, a choćby pojemniki szlifowane z kamienia.
- Zamówień do produkcji było dużo. Tylko co z tego, skoro był przerost administracyjny, który wywoływał to, iż rentowność zakładu nie była taka, jak powinna - wskazuje Marzena Hofman, prezes spółdzielni.
Kiedy 31 grudnia 2008 roku zakład przestał istnieć, grupa pracowników, związanych z produkcją i kochających swój zawód, postanowiła działać.

Z inicjatywą pracowniczą po środki z urzędu pracy

W 2009 roku siedmioro byłych pracowników milickiej fabryki (głównie dekoratorki i formowacze szkła) założyło w Krośnicach własną spółdzielnię. Co ciekawe, w nowym przedsięwzięciu nie było żadnej osoby z dawnej administracji - była to wyłączna inicjatywa kadry produkcyjnej.
- Lubiliśmy po prostu pracować w tym zawodzie. Osoby, które chciały, żeby to funkcjonowało dalej, zebrały się i założyły zakład. Stworzyli go pracownicy związani z produkcją, nie przeszedł z nami nikt z administracji - podkreśla Marzena Hofman.
Dzięki możliwości pozyskania funduszy z urzędu pracy na założenie przedsiębiorstwa społecznego, spółdzielcy otrzymali pieniądze na remont i przystosowanie nowego lokalu. Mimo, iż była to mniejsza kwota niż ta, którą mógł otrzymać indywidualny przedsiębiorca, zdołano uruchomić działalność gospodarczą.

Ogólnopolski triumf i filozofia spokoju

Już dwa lata po starcie, w 2011 roku, fabryka bombek z Krośnic odniosła spektakularny sukces.
- Wygraliśmy ogólnopolski konkurs Przedsiębiorstwo Społeczne Roku. To była pierwsza edycja tego konkursu - wyjaśnia prezes.
Dziś zespół fabryki liczy dziewięć osób. Praca jest inna niż w starym zakładzie - zrezygnowano z akordu, co obniżyło presję i pozwoliło na większą swobodę twórczą. Pracownicy są też bardziej uniwersalni, rotując na stanowiskach - od malowania po obcinanie. Jednak znalezienie odpowiedniego pracownika jest wyzwaniem, gdyż dekorowanie wymaga specyficznych cech.
- Przede wszystkim trzeba to lubić , ale trzeba też być spokojnym, mieć dużą cierpliwość i spokój w sobie. Potrzeba także precyzji. Jeszcze większym wyrwaniem jest znalezienie formowacza. Niestety nie szkolimy nowych osób ponieważ przyuczenie do tego zawodu wymaga wielu miesięcy nauki, a i wtedy nie ma pewności, czy dana osoba nauczy się i będzie chcieć pracować w tym zawodzie - wymienia Marzena Hofman.

Kultowe wzory i ponad 4000 pomysłów

Fabryka bombek w Krośnicach to prawdziwa skarbnica wzorów, których liczba sięga ponad 4000. Produkcja, choć najbardziej intensywna przed świętami, odbywa się przez cały rok, a asortyment dawno wykroczył poza tradycyjne kule choinkowe.
Największą popularnością cieszą się wzory z lat 60. i 70. oraz motywy z kultowych bajek, takich, jak Reksio czy Kopciuszek. Hitem są także reflektorki, czyli legendarne bombki z wgłębieniem, w które kiedyś dzieci wciskały palce. Fabryka produkuje również spersonalizowane bombki na specjalne okazje, takie jak chrzciny, wesela (popularna jest para młoda) czy jubileusze (np. 80. urodziny). W ofercie znajdują się też jajka wielkanocne oraz ozdoby regionalne w kształcie zwierząt, np. karpie, żurawie i łabędzie, choć z powodu wzrostu cen szkła zrezygnowano z dekorowania szkła użytkowego. Od 2020 roku działa sklep internetowy, gdzie przez cały rok można zakupić bombki, a o nowych wzorach spółdzielnia informuje w swoich mediach społecznościowych.
Historia fabryki bombek w Krośnicach to nie tylko opowieść o produkcji, ale przede wszystkim o ludziach, którzy nie pozwolili umrzeć tradycji, tworząc miejsce, gdzie precyzja, pasja i spokój są równie ważne, jak zysk.
Idź do oryginalnego materiału