Aż na 16 z 17 stadionów przeciwników frekwencja podczas spotkań z Lechem przewyższyła średnią widownię tych obiektów z całego sezonu. Jedynym wyjątkiem były Gliwice, gdzie na mecz Piasta z Lechem przyszło o zaledwie 300 osób mniej niż wynosi sezonowa średnia tego klubu. Trudno jednak nie uwzględnić tu listopadowej aury, która z pewnością zniechęciła część kibiców.
Największy wzrost frekwencji odnotowano we Wrocławiu. Spotkanie Śląska z Kolejorzem przyciągnęło aż 33 546 widzów, podczas gdy średnia frekwencja na meczach w stolicy Dolnego Śląska wynosiła 18 825. Podobnie było w Krakowie (Cracovia – wzrost z 10 554 do 13 349), Białymstoku (Jagiellonia – z 16 464 do 19 957) czy w Gdańsku (Lechia – 13 869 vs 11 999, tu akurat odnotowano spadek).
Warto dodać, iż obecność Lecha przyciągała nie tylko kibiców gospodarzy. Na wyjazdach nie brakowało również fanów z Poznania – łącznie 19 430 kibiców Kolejorza wspierało swoją drużynę poza domem, co daje imponującą średnią 1214 osób na mecz. We Wrocławiu sektor gości szczelnie wypełniło aż 3331 niebiesko-białych fanów.
Spośród wszystkich rywali Lecha, aż pięciu przekroczyło barierę 20 tysięcy widzów na meczu z poznaniakami – Śląsk Wrocław (33 546), Legia Warszawa (27 341), Górnik Zabrze (21 059), Pogoń Szczecin (20 562) oraz Jagiellonia Białystok (19 957).
Dane te jasno pokazują, iż obecność Lecha Poznań na stadionie to gwarancja frekwencyjnego sukcesu. Wielkopolski klub od lat wzbudza emocje, przyciąga kibiców i buduje atmosferę, której zazdrościć może cała liga. Niezależnie od miejsca – przy Bułgarskiej czy na stadionie rywala – Lech tworzy widowiska, które kibice chcą oglądać.