Lech wraca do gry w Europie. Kolejorz pokonał Lausanne-Sport 2:0 po golach rezerwowych

40 minut temu

To zwycięstwo było Lechowi potrzebne jak tlen. Po trzech kolejkach fazy zasadniczej Kolejorz miał na koncie jedynie trzy punkty, podczas gdy niepokonane Lausanne zbierało pochwały za skuteczną grę w Europie. Tym razem jednak to poznaniacy wykonali krok w stronę wiosennego grania.

Spotkanie zaczęło się niepokojąco. Już w pierwszych sekundach goście mogli zaskoczyć Bartosza Mrozka. W kolejnych minutach Lech odzyskał kontrolę, ale długo był to tylko pozór przewagi – akcje zatrzymywały się na dobrze ustawionej defensywie Szwajcarów.

Najbliżej gola w pierwszej części byli Mikael Ishak, który nieczysto trafił w piłkę po podaniu Palmy, oraz Antoni Kozubal, którego uderzenie z dystansu zatrzymało się w rękach bramkarza.

Lausanne wyraźnie nabierało odwagi i przed przerwą powinno objąć prowadzenie – Theo Bair minął już Mrozka, ale doskonałym wślizgiem uratował zespół 18-letni Wojciech Mońka. Młody stoper w całym meczu zanotował kilka kluczowych interwencji i był jednym z cichych bohaterów Lecha.

Po przerwie nerwy kibiców Lecha wróciły – Szwajcarzy dłużej utrzymywali się przy piłce i tłoczyli się pod polem karnym Mrozka. Wydawało się, iż gola dla Lausanne to tylko kwestia chwili.

Aż do 67. minuty.

Wówczas Lech przeprowadził akcję, która odmieniła przebieg meczu. Luis Palma zagrał do Filipa Jagiełły, a ten do Taofeeka Ismaheela – rezerwowy wyszedł na czystą pozycję i płaskim strzałem pokonał Karlo Leticę. Stadion odżył, a Kolejorz w końcu zyskał luz w grze.

Lausanne próbowało jeszcze wrócić do meczu, ale brakowało jej precyzji i zimnej krwi. Najgroźniej było w 87. minucie, gdy Enzo Kana-Biyik uderzył tuż obok bramki Lecha. W doliczonym czasie gry poznaniacy dopełnili formalności. Ismaheel, tym razem w roli asystenta, dograł do Yannicka Agnero, który pewnym wślizgiem ustalił wynik spotkania na 2:0.

Po czterech kolejkach Kolejorz ma sześć punktów i pozostaje w walce o miejsce w fazie pucharowej. W Europie premiowanych jest aż 24 z 36 drużyn fazy zasadniczej – szanse więc są realne, choć wiele zależy od dwóch ostatnich meczów z Mainz i Sigmą Ołomuniec.

Idź do oryginalnego materiału